wtorek, 22 lutego 2011

Ja.

Oto ja.
Nigdy nie używam odżywki do włosów, bo to zabiera zbyt dużo czasu.Cała ja- nie dalej jak wczoraj wieczorem pomyliłam krem do stóp z pastą do zębów. Teraz nie wiem co mam swieższe, zęby czy stopy.
To ja. Wierzę, że nalepsze ćwiczenia fizyczne to intensywne, energiczne leżenie na mojej kanapie.Medycyna dostarcza dowodów,że aerobik może powodować pocenie i przegrzanie. Wiem,że gdyby manekiny sklepowe były kobietami, nie miały by miesiaczki, bo są za chude.Wiem, że 3 miliardy kobiet na swiecie nie ma figury supermodelki, i tylko 6 ma. Ja należę do tej pierwszej grupy.Lubię stawać koło dużych kobiet w autobusie. Dobrze jest sie z taką zaprzyjaźnić i wszędzie ją ze sobą zabierać. Na zasadzie kontrastu.
Wkładam rajstopy (gdy chcę wyglądać lepiej), które uciskają ciało jak talibowie Afganistan.
Tak, to ja. Golę nogi do kolan i to tylko w lecie.Resztę przecież przykryję spódnicą. Gdy już biorę się za golenie, zawsze opuszczę jakis kawałek i w rezultacie paraduję z kępą włosów na łydce.
Na plażę wybieram strój od szyi do kolan, rodem z lat 20-tych zeszłego wieku. Nie ma to jak porządny ortopedyczny kostium kąpielowy.
Krawieckie preferencje- spodnie od dresu.
Moje motto: jelsi cos dobrze leży, nie wkładaj.
Lubię nosić rzeczy na tyle obszerne, by zakryć lotniskowiec. Nie znoszę ubrań, które mnie dotykają.
Do tego wszystkiego wielkie majty - tak, reformy zawsze sie odznaczają pod letnią odzieżą, ale na stringi mam uczulenie.
Uważam, że uroda to kwestia przerostu formy nad trescią. Z formalnego punktu widzenia, nic nie znaczy. Liczy się przecież wnętrze.

Uważam (czasem), że wiek nie ma znaczenia, chyba że sie jest camembertem.
To ja pouczam wszystkich jak należy nakładać makijaż, sama prawie się nie malując.
Kremy to nic innego jak wzbogacone białkiem szachrajstwo.
Nazywa się je cudem. Faktycznie cud, że je kto kupuje.Wolne rodniki, antyutleniacze i inne ciulstwo to hasła bez sensu i poparcia naukowego.

Mimo to wszystko, pracuję wsród ludzi, którzy udają że mnie lubią.
Z wiekiem jestem coraz bardziej niedojrzała.
Studiuję,dekupażuję (czasem), maluję, zachwycam się przyrodą,zaczynam odczuwać empatię dla ludzi...

Niestety mam i drugą twarz.
Twarz tej drugiej pokrywa gruba warstwa kremu co wieczór.
Ta druga czuje się uwięziona w ciele, które nie jest moje.To dlatego sapię zziajana jak chomik w kołowrotku samodoskonalenia i samorealizacji.
Samorealizacja jest przereklamowana ale ja studiuję, chodzę na kursy ...byle nie dopadła mnie starosć.
Co ze mną nie tak? Skąd ta schizofrenia?
Mam 43 lata.Własnie stad.

środa, 16 lutego 2011

To idzie starość.


- Lustereczko powiedz przecie kto jest najpiękniejszy na świecie?
-Tyś Kasieńko, ale…
-Żadnego ale!- krzyknęłam uderzając ręką w stół i zaczęłam się zwijać z bólu, bo właśnie wybiłam sobie mały palec.
- O cholera! (w oryginale było inaczej, ale nie chcę ranić uszu (oczu?) szanownego czytelnika.
Spojrzałam mu głęboko w oczy…i ujrzałam zmęczone oczy z opadniętymi powiekami, bezkształtną twarz i mnóstwo zmarszczek. Rozgarnęłam włosy. Między palcami coś mi zaskrzyło.
-Jeszcze do tego siwizna…eh!
-…ale…-lusterko usiłowało kontynuować .
-Cisza! Bo Cię potłukę! Albo nie, bo to nieszczęście.-rzekłam.
Tak naprawdę zobaczyłam w tym lusterku starą kobietę, której jakakolwiek uroda już dawno przeminęła, którą świat nazywa: „ w średnim wieku”.
Poczułam się bardzo stara. Stara fizycznie. Ciało już nie takie (wszystko zwisa) , włosy linieją, mózg mało plastyczny.

Czym jest starość?
Starość – z punktu biologicznego to schyłkowa część życia, w której owo schylanie następuje w wyniku przygniecenia starca przez ciężkie życie.
Starcy są najbardziej niedocenianą grupą społeczną ze względu na to, że mimo, że częstokroć są dość mądrzy, są dodatkowo brzydcy. A tego nie ścierpi opinia publiczna.
Mogli w końcu pomyśleć wcześniej i zamiast płacić ZUS zbierać na rozmaite zabiegi medycyny estetycznej, które zabezpieczyłyby ich przed byciem starym, brzydkim i obrzydliwym.

Moja opinia publiczna (czyli ja) tego właśnie nie może ścierpieć, że taka jest kolej rzeczy, że już lepiej nie będzie.

Pośród starców możemy wyróżnić kilka następujących kategorii:
1. Zadowolony z życia emeryt niemiecki lub japoński (rozpoznawany po niepasującej do powagi jego wieku radości życia i aparacie fotograficznym, na który długo mnie jeszcze nie będzie stać.)
2. Starzec polski, w tej kategorii występują podkategorie - jedna z nich to na pewno omawiana babcia w moherowym berecie, drugi to były żołnierz AK lub AL, dość związany z Polską, ale splamiony komunistyczną przeszłością (twoja wina, żeś uwierzył), na pewno ma bohaterską przeszłość. Wszyscy Polacy mają bohaterską przeszłość. Te opowieści o szmalcownikach to neożydowsko-masońsko-komunistyczno-marksistowski spisek.
3. Staruszkowie węgierscy. Na Węgrzech co 10 osoba kończy życie samobójstwem (sic!), więc ci, którzy przeżyli są szczególnie szczęśliwymi ludźmi i spędzają całe dnie na ławeczkach przed domami, pijąc węgrzyna/tokaj i jedząc salami. Rzadki przykład starca zawsze zadowolonego z życia.
4. Babcie ezoteryczne. Największa ofiara New Age. W młodości były hippiskami, z tym, ze było to dość dawno temu i ideały free love są już, delikatnie mówiąc, nie do osiągnięcia. Więc babcie zmieniły front. Zajęły się ezoteryką czytają Czwarty Wymiar, Wróżkę i inne tego typu, sieją zioła, mają rozpuszczone włosy, głoszą chodzenie boso (ale w ostrogach!) i zmuszają wnuki do jedzenia zdrowej żywności. Ćwiczą reiki, tai chi i Bóg wie co jeszcze. Gdyby żyły w średniowieczu spalono by je na stosie. Niestety żyją teraz.

Wracając do lusterka….
Już nie wystarczą zwykłe zwierciadła w pięknych ramach. Naukowcy, wynalazcy i inni nawet to potrafili zepsuć i wynaleźli MIRROR SCREEN .
Pełni ono podwójną funkcję: telewizora oraz lustra. To multimedialne zwierciadło działa na zasadzie podobnej do "lustra weneckiego". Po włączeniu, na tafli pojawia się obraz, który jakością dorównuje najnowszym ekranom technologii HD. Ogromnym jego atutem jest lustrzana powłoka, która sprawia, że w chwili wyłączenia tafla odzyskuje pełnowartościową, użytkową funkcję lustra.

wtorek, 8 lutego 2011

Szczęście.

Już starożytni filozofowie zauważyli, że człowiek posiada zdolność rozróżniania dobra i zła , zresztą przekonanie to jest powszechnie obecne np. w każdej religii .
Zdolność ta umożliwia mu wybór dobra, a w związku z tym różnicuje jego postępowanie, które określamy moralnie dobrym lub złym. Postępowanie to z jednej strony wypływa z „wnętrza człowieka”, a z drugiej jakoś zwrotnie na niego oddziałuje, czyniąc go lepszym lub gorszym. Wgląd zarówno w elementarne fakty życia codziennego, jak i najwyższe czynności ludzkie prowadzi do przekonania, że nie jest możliwe zrozumienie człowieka bez odniesienia go do jego celu – spełnienia się.

O celach i spełnieniu juz pisałam.

Zasadne staje się pytanie o naturę tego spełnienia i jego sposoby czy środki doń prowadzące. Tradycyjnie zwano je szczęściem.




I tu ładnie przechodzę od celów , przez spełnienie do szczęścia.
Wyczytane w Wikipedii:

Szczęście jest emocją, spowodowaną doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne. Psychologia wydziela w pojęciu szczęście rozbawienie i zadowolenie.

W rozważaniach o jego naturze szczęście najczęściej określane jest w dwu aspektach:
mieć szczęście oznacza:
o sprzyjający zbieg, splot okoliczności;
o pomyślny los, fortuna, dola, traf, przypadek;
o powodzenie w realizacji celów życiowych, korzystny bilans doświadczeń życiowych
odczuwać szczęście oznacza:
o (chwilowe) odczucie bezgranicznej radości, przyjemności, euforii, zadowolenia, upojenia,
o (trwałe) zadowolenie z życia połączone z pogodą ducha i optymizmem; ocena własnego życia jako udanego, wartościowego, sensownego

A teraz tak mądrze i niezrozumiale:

Według niektórych neurologów, szczęście pozostaje w ścisłym związku z poziomem serotoniny w synapsach jąder szwu, a także dopaminy w jądrze półleżącym oraz endorfin. Jako dowód przytacza się odczuwane szczęścia pod wpływem substancji dopaminergicznych, serotoninergicznych oraz agonistów receptora opioidowego.

Wracamy do filozofów....

Filozofowie przynajmniej od czasów Sokratesa dociekają natury szczęścia i jego osiągalności. Obydwa zagadnienia rozważane są w kontekście pytania czy szczęście zależy jedynie od życia filozoficznego, czy też zależy również od okoliczności życiowych.
Zwłaszcza w starożytności rozumienie szczęścia było pochodną rozumienia ludzkiej natury. Napotykamy w związku z tym rozmaite stanowiska:

• Jako pewien ideał, szczęście w życiu ziemskim jest nieosiągalne. Może ono jednak zostać osiągnięte jako nagroda za sprawowanie w życiu pozagrobowym (raj).
• Według Arystotelesa szczęście to działanie zgodne z naturą. Ryby są szczęśliwe pływając, a ptaki latając. Ponieważ do natury człowieka należy przede wszystkim myślenie i tworzenie organizacji politycznej, najszczęśliwsze jest życie filozofa lub męża stanu. Arystoteles podkreślał też rolę zaspokojenia potrzeb fizjologicznych (uważał, że by być szczęśliwym trzeba być dobrze odżywionym)
• Można też osiągnąć szczęście rozumiane jako subiektywnie ocenianą, najlepszą z możliwych sytuację życiową, ocenianą:
o miarą przyjemności życiowych (na przykład w epikureizmie)
o siłą charakteru, uniezależniającą człowieka od zmiennych okoliczności (na przykład w stoicyzmie lub buddyzmie)
• Według chrześcijan absolutnym szczęściem jest bezpośredni kontakt z Bogiem – określany przez Tomasza z Akwinu jako wizja uszczęśliwiająca. Boecjusz pisał, że Bóg jest Szczęściem, a ludzie mogą być szczęśliwi dzięki uczestnictwu w szczęściu Boga.
• Według nauk islamu szczęście jest związane z postępowaniem zgodnym z wolą Allaha – osoby prawe są szczęśliwe, zaś grzesznicy nieszczęśliwi – zarówno w życiu doczesnym jak i pozagrobowym.
• Według nauk buddyzmu nie jest możliwe osiągnięcie szczęścia poprzez podążenie za pragnieniami, gdyż ich całkowite zaspokojenie jest niemożliwe. Jedynym sposobem na osiągnięcie trwałego szczęścia jest więc wyzbycie się owych pragnień. Osiąga się wówczas stan Nirwany.

Szczęście według wielu mądrych nie tego świata uznawane nie za coś płytkiego emocjonalnie,afektywnego odczucia lecz jako coś o wiele głębszego,mistycznego przezywania rzeczywistości,które oparte jest na duchowości tzn czystości serca i ciała.

Według amerykańskiego psychologa Abrahama Maslowa istotą szczęścia jest zaspokojenie potrzeb. O czym już pisałam i pokazywałam piramidę Maslowa.

Po zaspokojeniu danej potrzeby dochodzi do głosu potrzeba wyższego rzędu. Osoba szczęśliwa to osoba która zaspokoiła wszystkie potrzeby. Ponieważ najwyższą z nich jest potrzeba samorealizacji, można przyjąć że ludzie szczęśliwi to ludzie samorealizujący się.

Według Maslowa ludzie ci posiadają następujące cechy:
• realistyczne nastawienie do świata
• akceptacja samego siebie
• przyjazny stosunek do otoczenia
• spontaniczność
• niezależność
• niekonwencjonalne podejście do życia (unikanie stereotypów)
• głęboka duchowość
• głębokie przeżywanie miłości
• filozoficzne, niezłośliwe poczucie humoru
• kreatywność
• bogata osobowość, odporna na wpływy otoczenia

Współczesna psychologia podkreśla również rolę wewnętrznie motywowanej aktywności. Jeżeli robimy coś dla samej przyjemności i koncentrujemy się wyłącznie na tej czynności, a nie na przyszłych korzyściach z niej. Na przykład sport może przynieść szczęście, jeżeli troska o wyniki nie przesłoni nam samej radości z gry.

Wg niektórych uczonych poziom szczęścia danej osoby jest zaprogramowany genetycznie i choć wydarzenia mogą mieć nań wpływ, prędzej czy później wrócimy do stanu wyjściowego.

Pozytywy.

1.Sesja zakończona sukcesem: srednia : 4,45, srednia ważona : 4,82.
2.Idzie wiosna.
3.Kiedys wypłacą mi 13-tkę to kasa będzie.
4.Trochę schudłam.