Jestem bardzo chora.Dopadło mnie 20 lat temu. Od tego czasu każdy dzień to walka z chorobą.Raz jest lepiej a raz gorzej.
Sama postawiłam diagnozę: otyłość pępkowa.Jest tego jakieś 10 kg.
Ta choroba objęła moje ciało i wczoraj spowodowała,że nerwy mnie wzięły.
W nocy przyszły kalorie (te małe chochliki) i podmieniły mi ubrania.
Poszłam kupić spodnie. Nie mierzyłam, bo po co? Wiem jaki mam rozmiar!
Zanim doszłam do domu, cholerne kalorie-chochliki dopadły moje spodnie i podmieniły.
Wypowiedziałam wojnę otyłości pępkowej,ale mój brzuszek już do mnie woła: jeść, jeść!
Najgorzej jest gdy po pracy wracam do domu. Jedzenie zaczyna do mnie mówić! Mówi: zjedz mnie, tak pachnę!
Jak człowiek słyszy głosy to jest schizofrenia....
Mam schizę? Chyba tak.
Do czego doprowadziły te kalorie???
Jedzenie mówi do mnie, brzuszek też, widzę wredne kalorie,lubię mieć zapasy jajek w lodówce (dlaczego jajek?!), moje myśli krążą obsesyjnie wokół jedzenia.
A konto walki z otyłością na obiad dziś....bogracz!
Na śniadanie zjadłam kanapkę z pasztetem.
Zjadłam 10 Tic-Taców po 2 kalorie...
Wypiłam łyżkę octu jabłkowego z wodą.
Na kolację.....zobaczymy.
tak, to schizofrenia, ale zbiorcza - chyba całą rodzinę obejmuje... łącznie ze mną ;-)
OdpowiedzUsuńE
Hehehehe. Całą rodzinę? Ty też słyszysz głosy?
OdpowiedzUsuńja codziennie słyszę głosy dobiegające z lodówki - pamiętasz, w Pogromcach Duchów też był taki motyw z gadającą lodówką :)
OdpowiedzUsuńE
Może wezwiemy ich? Może to załatwi sprawę? heheheheh
OdpowiedzUsuńA ze mną rozmawia czekolada... Hamburgery i pizza też mają duuuużo do powiedzenia.
OdpowiedzUsuńHehehehehe. Fast foody mają donośny głos. To prawda.
OdpowiedzUsuń