czwartek, 28 maja 2009

Wszystkie PRZYDASIĘ.

Kiedyś naszedł mnie pomysł, by swoje panieńskie nazwisko wrzucić w google.Jest to rzadkie nazwisko, występujące tylko i wyłącznie u członków naszej, szeroko pojętej rodziny.
Google wyrzuciło co miało.
-Tego znam, tego znam, tego nie znam. O! moja siostra wywiadu udzieliła....a druga chodziła do szkoły....O! kuzyn gra w STALI Mielec...

I stało się. Mój wzrok zatrzymał się się na znajomym imieniu.
-O! mój wujcio! Morderca mojego smoczka i właściciel samolotów wiszących u powały z chałupy dziadka.
Udzielił wywiadu....
Nie zdziwiło mnie to, bo pamiętam,ze był działaczem SOLIDARNOŚCI w Zakładach Lotniczych. Dosyć aktywnym.
Klik.
Otwiera się.
No i oniemiałam.

Lokalna gazeta podaje: "Kolekcjoner śmieci"
59 letni Mielczanin (tu imię i nazwisko)latami znosił na podwórze odpady, by sprzedawać jako odpady wtórne.Uzbierał...150 ton.
Zwoził pralki, lodówki,stare meble żeby sprzedać i dorobić parę groszy.
Śmieciarka była u niego 105 razy.
Całe dwa tygodnie wywozili i trochę trzeciego.
No i wujcio miał żal,że tak z nim postąpili,że jeszcze go obciążyli kosztami.

Po artykule byłam w szoku. Toż to mój wujcio! Wujcio, który za kawalerki często nas odwiedzał,był właścicielem męskich gadżetów na miarę lat 70-tych, nieszczęsnych samolotów, które ostatecznie mi sprezentował.Chrzestny mojej siostry .Najmłodszy brat mojego taty!
Pamiętam jego bordowe spodnie-dzwony, buty a'la dzisiejsze Martensy na obcasach,jego koszule w stylu hipisowskim i długie włosy.

Dlaczego o tym piszę? Bo się wystraszyłam. Czy mnie też to grozi? Czy jestem obciążona genetycznie?
Mój tata też lubił przywlec do domu różne rupiecie w typie PRZYDASIĘ, ale lubił i cenił również starocie.

A ja? Ja nie pozwalam rodzinie wyrzucać butelek, pudełeczek,kokardek. Wszystko zbieram. Wszystkie te PRZYDASIĘ gromadzę, utykam po szafkach. Może nie ma tego 150 ton, może to nie rozkłada się....ale zbieractwo jest.
Czuję ogromny żal,że nie mam w zasięgu ręki jakiegoś starego strychu czy pchlego targu.
Czasem siostra zabiera mnie do INTREKOMISU w Siemianowicach Śl. w celu zaspokojenia mojej żądzy choćby pooglądania staroci.
Na nią też padło....

3 komentarze:

Daisy pisze...

E, nie wydaje mi się, że jest to powód do zmartwień. Za cholerę nie wykombinujesz, co Cię czeka w przyszłości, pewnik jest tylko jeden, a poza tym wszystko inne jest prawdopodobne. Oczywiście można się nastawiać na rzeczy złe, ale akurat los może Ci zesłać coś dobrego. Przewidzieć się nie da, więc szkoda energii na takie myślenie.

Kasia Boroń pisze...

Widzisz , o zbieractwie moim to moja rodzina już zaczyna anegdoty opowiadać.I wszyscy sie śmieją. Moze to nie jest tak ekstremalne u mnie i nie będzie. Lubię stare przedmioty bo mają duszę. A rupiecie maluję i wtykam rodzinie i każę sie cieszyć :-)

Ezieta pisze...

Kasiu,
wcale to nie musi byc rodzinne...ja tez jestem maniaczka rozncyh rzeczy, zbierania, kolekcjonowania wlasciwie smieci.
Swoje zbieractwo potrafisz przemienic w fajne hobby. A niech sobie opowiadaja...