czwartek, 16 lipca 2009

Odc.5. Koszyczek.

Ten blog to taki sralnik (cytat z matkiboskiejmacicznej).Nierówny , o wszystkim i o niczym. Miał być o wszystkim i o niczym,więc cel osiągnięty.
Jednak tak naprawdę mało w nim mnie. Gdybym napisała to co czuję i myślę....



W szkole jest super! Uczymy się pisać i liczyć. A ja już umie. Czasem mam tylko kłopoty, gdy przychodzę do domu. Tata ogląda zeszyty i mu się tak podobają,że wyrywa kartki a ja znów muszę pisać, bo w zeszycie muszę mieć co pani kazała.
Czy tata nie może sobie sam napisać ?
-Znów kleks! a tu krzywo!
-Kleksy same się robią.Atrament sam kapie, ale zobacz jakie są ładne....a jak się przyciśnie drugą kartką, to się robią jeszcze ładniejsze!

Uczymy się pisać stalówkami . Na ławkach mamy kałamarze a w zeszytach bibułkę do kleksów.
Ja ciągle przepisuję te zeszyty. Czasem tata ma dosyć, bierze żyletkę i skrobie moje byki.Zawsze się denerwuje a ja płaczę.
Ale dziś było naprawdę super!
Pani kazała nam przynieść mydło, zapałki i papier kolorowy.
-Będziemy robić koszyczki dla mamy, na Dzień Mamy.
Pani nam objaśniła co i jak i zaczęliśmy.
Skrobaliśmy mydło, robiliśmy dziurki, wtykaliśmy zapałki, oklejaliśmy papierem.
Piotrek, to taki łobuz, podszedł do Eli i pociągnął ja za kucyka. On się kochał w Eli i wszyscy zaczęli krzyczeć:
-Panna z kawalerem, panna z kawalerem!
Ela się zdenerwowała i walnęła Piotrka pięścią w zęby.Wypadły mu na podłogę 2 zęby.Pozbierał je. Ela bała się,że poskarży pani ,ale on nic nie powiedział.
Mój koszyczek był śliczny.
Wpadłam do domu:
-Patrz mama, co mam dla Ciebie!
Mama podskoczyła:
-Mówiłam Ci tyle razy, nie hałasuj, bo Twoja siostra śpi!
-Ale patrz mamo co ja mam dla Ciebie!
-Dobrze już, umyj ręce.
-Ale mam dla Ciebie prezent!
-Dasz mi spokój?!-krzyknęła mama.

I tu przesadziła! Ja zrobiłam dla niej koszyczek na prezent, a ona krzyczy.Sama go zrobiłam....
I popłakałam sobie troszkę, po cichu.
-Czego ryczysz bekso?!-krzyknęła mama.
-Bo nawet nie zobaczyłaś mojego koszyczka...

Wieczorem, gdy poszłam się myc, na mydelniczce leżało moje mydło, tylko bez patyczków i papierków.
I zrobiło mi się smutno, strasznie smutno.

8 komentarzy:

  1. Kasiu nasza mama nigdy nie dostrzegała naszych starań. Nie obchodziłyśmy ją i zresztą do dziś nic sie nie zmieniło.
    Piszesz też że mało w tym blogu jest Ciebie... to dodaj siebie. Napisz co czujesz. Napisz co myślisz. Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  2. A nauczysz mnie robić koszyczki z mydła?

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholera... A myślałam, że toksyczni rodzice są tylko w literaturze...
    Pisz Kasiu! Wywal to z siebie!! Po to masz ten "sralnik"!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Toksyczni rodzice....w jakimś stopniu wszyscy są toksyczni.Tylko jedni mniej, drudzy więcej.
    Nie mogę doda do bloga duzo siebie, bo byłby to tylko smutny blog.

    OdpowiedzUsuń
  5. A nie miałaś jakiegoś odtoksyczniacza na toksycznych rodziców?
    Podziwiam Ciebie za pamięć, pamiętasz z takimi detalami tak odległe zdarzenia.....
    Nie musisz pisać o smutnych rzeczach, przecież wiele w Twoim życiu było spraw radosnych, a tylko Ty chyba nie chcesz ich widzieć.....zresztą łatwiej jest pisać o sprawach miłych, niż o tych przykrych...
    Kiedy kolejna notka? ;) bo tu się Twój fanklub zaczyna zawiązywać..

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś tak smutno po tej notce...

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak,smutna puenta....tak bywa. Może i my czasem odganiamy od siebie dzieci..

    OdpowiedzUsuń
  8. Kasia,
    to może wystarczy dzieci zapytać...?

    OdpowiedzUsuń