Ten blog to taki sralnik (cytat z matkiboskiejmacicznej).Nierówny , o wszystkim i o niczym. Miał być o wszystkim i o niczym,więc cel osiągnięty.
Jednak tak naprawdę mało w nim mnie. Gdybym napisała to co czuję i myślę....
W szkole jest super! Uczymy się pisać i liczyć. A ja już umie. Czasem mam tylko kłopoty, gdy przychodzę do domu. Tata ogląda zeszyty i mu się tak podobają,że wyrywa kartki a ja znów muszę pisać, bo w zeszycie muszę mieć co pani kazała.
Czy tata nie może sobie sam napisać ?
-Znów kleks! a tu krzywo!
-Kleksy same się robią.Atrament sam kapie, ale zobacz jakie są ładne....a jak się przyciśnie drugą kartką, to się robią jeszcze ładniejsze!
Uczymy się pisać stalówkami . Na ławkach mamy kałamarze a w zeszytach bibułkę do kleksów.
Ja ciągle przepisuję te zeszyty. Czasem tata ma dosyć, bierze żyletkę i skrobie moje byki.Zawsze się denerwuje a ja płaczę.
Ale dziś było naprawdę super!
Pani kazała nam przynieść mydło, zapałki i papier kolorowy.
-Będziemy robić koszyczki dla mamy, na Dzień Mamy.
Pani nam objaśniła co i jak i zaczęliśmy.
Skrobaliśmy mydło, robiliśmy dziurki, wtykaliśmy zapałki, oklejaliśmy papierem.
Piotrek, to taki łobuz, podszedł do Eli i pociągnął ja za kucyka. On się kochał w Eli i wszyscy zaczęli krzyczeć:
-Panna z kawalerem, panna z kawalerem!
Ela się zdenerwowała i walnęła Piotrka pięścią w zęby.Wypadły mu na podłogę 2 zęby.Pozbierał je. Ela bała się,że poskarży pani ,ale on nic nie powiedział.
Mój koszyczek był śliczny.
Wpadłam do domu:
-Patrz mama, co mam dla Ciebie!
Mama podskoczyła:
-Mówiłam Ci tyle razy, nie hałasuj, bo Twoja siostra śpi!
-Ale patrz mamo co ja mam dla Ciebie!
-Dobrze już, umyj ręce.
-Ale mam dla Ciebie prezent!
-Dasz mi spokój?!-krzyknęła mama.
I tu przesadziła! Ja zrobiłam dla niej koszyczek na prezent, a ona krzyczy.Sama go zrobiłam....
I popłakałam sobie troszkę, po cichu.
-Czego ryczysz bekso?!-krzyknęła mama.
-Bo nawet nie zobaczyłaś mojego koszyczka...
Wieczorem, gdy poszłam się myc, na mydelniczce leżało moje mydło, tylko bez patyczków i papierków.
I zrobiło mi się smutno, strasznie smutno.
Kasiu nasza mama nigdy nie dostrzegała naszych starań. Nie obchodziłyśmy ją i zresztą do dziś nic sie nie zmieniło.
OdpowiedzUsuńPiszesz też że mało w tym blogu jest Ciebie... to dodaj siebie. Napisz co czujesz. Napisz co myślisz. Czekam.
A nauczysz mnie robić koszyczki z mydła?
OdpowiedzUsuńCholera... A myślałam, że toksyczni rodzice są tylko w literaturze...
OdpowiedzUsuńPisz Kasiu! Wywal to z siebie!! Po to masz ten "sralnik"!!
Toksyczni rodzice....w jakimś stopniu wszyscy są toksyczni.Tylko jedni mniej, drudzy więcej.
OdpowiedzUsuńNie mogę doda do bloga duzo siebie, bo byłby to tylko smutny blog.
A nie miałaś jakiegoś odtoksyczniacza na toksycznych rodziców?
OdpowiedzUsuńPodziwiam Ciebie za pamięć, pamiętasz z takimi detalami tak odległe zdarzenia.....
Nie musisz pisać o smutnych rzeczach, przecież wiele w Twoim życiu było spraw radosnych, a tylko Ty chyba nie chcesz ich widzieć.....zresztą łatwiej jest pisać o sprawach miłych, niż o tych przykrych...
Kiedy kolejna notka? ;) bo tu się Twój fanklub zaczyna zawiązywać..
Jakoś tak smutno po tej notce...
OdpowiedzUsuńTak,smutna puenta....tak bywa. Może i my czasem odganiamy od siebie dzieci..
OdpowiedzUsuńKasia,
OdpowiedzUsuńto może wystarczy dzieci zapytać...?