Oto ja.
Nigdy nie używam odżywki do włosów, bo to zabiera zbyt dużo czasu.Cała ja- nie dalej jak wczoraj wieczorem pomyliłam krem do stóp z pastą do zębów. Teraz nie wiem co mam swieższe, zęby czy stopy.
To ja. Wierzę, że nalepsze ćwiczenia fizyczne to intensywne, energiczne leżenie na mojej kanapie.Medycyna dostarcza dowodów,że aerobik może powodować pocenie i przegrzanie. Wiem,że gdyby manekiny sklepowe były kobietami, nie miały by miesiaczki, bo są za chude.Wiem, że 3 miliardy kobiet na swiecie nie ma figury supermodelki, i tylko 6 ma. Ja należę do tej pierwszej grupy.Lubię stawać koło dużych kobiet w autobusie. Dobrze jest sie z taką zaprzyjaźnić i wszędzie ją ze sobą zabierać. Na zasadzie kontrastu.
Wkładam rajstopy (gdy chcę wyglądać lepiej), które uciskają ciało jak talibowie Afganistan.
Tak, to ja. Golę nogi do kolan i to tylko w lecie.Resztę przecież przykryję spódnicą. Gdy już biorę się za golenie, zawsze opuszczę jakis kawałek i w rezultacie paraduję z kępą włosów na łydce.
Na plażę wybieram strój od szyi do kolan, rodem z lat 20-tych zeszłego wieku. Nie ma to jak porządny ortopedyczny kostium kąpielowy.
Krawieckie preferencje- spodnie od dresu.
Moje motto: jelsi cos dobrze leży, nie wkładaj.
Lubię nosić rzeczy na tyle obszerne, by zakryć lotniskowiec. Nie znoszę ubrań, które mnie dotykają.
Do tego wszystkiego wielkie majty - tak, reformy zawsze sie odznaczają pod letnią odzieżą, ale na stringi mam uczulenie.
Uważam, że uroda to kwestia przerostu formy nad trescią. Z formalnego punktu widzenia, nic nie znaczy. Liczy się przecież wnętrze.
Uważam (czasem), że wiek nie ma znaczenia, chyba że sie jest camembertem.
To ja pouczam wszystkich jak należy nakładać makijaż, sama prawie się nie malując.
Kremy to nic innego jak wzbogacone białkiem szachrajstwo.
Nazywa się je cudem. Faktycznie cud, że je kto kupuje.Wolne rodniki, antyutleniacze i inne ciulstwo to hasła bez sensu i poparcia naukowego.
Mimo to wszystko, pracuję wsród ludzi, którzy udają że mnie lubią.
Z wiekiem jestem coraz bardziej niedojrzała.
Studiuję,dekupażuję (czasem), maluję, zachwycam się przyrodą,zaczynam odczuwać empatię dla ludzi...
Niestety mam i drugą twarz.
Twarz tej drugiej pokrywa gruba warstwa kremu co wieczór.
Ta druga czuje się uwięziona w ciele, które nie jest moje.To dlatego sapię zziajana jak chomik w kołowrotku samodoskonalenia i samorealizacji.
Samorealizacja jest przereklamowana ale ja studiuję, chodzę na kursy ...byle nie dopadła mnie starosć.
Co ze mną nie tak? Skąd ta schizofrenia?
Mam 43 lata.Własnie stad.
18 komentarzy:
Wiesz, chyba mamy sporo wspólnego... Podobają mi się Twoje słowa i w sporej części mogłabym się pod nimi podpisać. tylko że ja mam lat 59. Myślę, że człowiek, kiedy już dorośnie i żyje w mniej więcej jednakowych warunkach, niewiele się zmienia.
A jednak sie zmienia. Nie tylko fizycznie. Zauważyłam że z choleryka staję się... nie wiem...człowiekiem spokojnym.Już nie tak łatwo wpadam w złość. Na wiele rzeczy spoglądam z boku i mam do nich rezerwę. Nie ekscytuję się byle czym.
Kasiu, z wiekiem wiele rzeczy mija, niczym potówka. Byle do emerytury dziecino. A wtedy nie dać się wrobić w jakieś pomaganiew wychowie wnuków i wtedy można całkiem niezle pożyć.Wtedy słowo "muszę" zamienia Ci się na "mam ochotę". I dopiero wtedy zaczynasz pojmować , że żyjesz.
Wszystko przed Tobą Kasiu.
Miłego, ;)
Ja tez sie wyciszylam z wiekiem:) Dawniej to bylam choleryk pod wysokim napieciem, teraz malo co mnie rusza:)))
Anabell-dobrze powiedziane-musze na mam ochotę.Spodobało mi się to. Zapamiętam.
Stardust- ja też byłam choleryk nad cholerykami, a teraz....spokój....ze stoickim spokojem wiele przyjmuję.
przeczytałam jak autobiografię...jestem pozytywne nastawiona
no wlasnie to wyciszenie,obojetnosc, tez to mam i musze pzyznac ze mi sie podoba, ze sie nie szarpie,nie denerwuje,nawet jak w sobote z rana wygladam jakby mna piorun trzasnol to tez mi nie przeszkadza chodzic tak caly dzien ;), ludzie zaczynaja byc mi na tyle obojetni ze wystary mi tylko powiedzenie dzien dory jak leci ;)a chyba najbardziej sie ciesze z tego ze sobie tak szybko dzieci zrobilam bo mam teraz swieeettyy spokoj, choc wtedy myslalam inaczej ;) no trudno kremu wiecej na twarzy na dupie i w ogle wszedzie gdzie sie da tylko posmarowac :)
HAhahahha. Ja też mam duze dzieci i już nie muszę ich niańczyć. To jest super.
Wiele mi już zwisa. Hahahahah. Ręce, dupa i cycki...ale co mi tam...
Przypadkiem do Ciebie trafiłem i nawet mi się spodobało. Jest coś do poczytania i do zobaczenia. Sam niedawno chciałem zacząć prowadzić
swój blog, ale wyszedł z tego (mam nadzieję) przyzwoity serwis. Widzę, że znajdę u Ciebie kilka inspiracji. Życzę powodzenia w dalszym działaniu i zapraszam do siebie. Może dasz radą dodać moją stronę o manipulacjach www.manipulatio.com do swoich stron polecanych. Zrób to co lubisz... Obejrzyj, przeczytaj, zaopiniuj ;-) Dzięki i pozdrawiam.
Kasieńko cudownie szczera, lekka i pełna humoru wypowiedź. Dziewczyno, w tym wieku też miałam takie dylematy...ale na szczęście już wszystko za mną:)))Pamiętaj, że czas szybko leci i z choleryka powoli staniesz się...stoikiem:))) Mnie już wszystko "zwisa i powiewa" - krem nakładam tam gdzie szczypie mróz albo piecze słońce...czyli na buźkę:))) a powierzchnia ciała z wiekiem powinna być wypełniona, bo lepszy wtedy "namiot" niźli "worek":))) Masz rację, kiedy się jest w wieku "czynny zawodowo", to się ciągle coś musi...a później kiedy się ma "dożywotnio wczasy" , robi się to, na co tylko ma się ochotę. Pozdrawiam Cię serdecznie.
hahhah! Podpisuję się pod Twoim postem :) W dużej mierze opisuje różnież mnie.
[panna-d.blogspot.com]
trzymaj tak dalej
Kasiu wpadnij do mnie i przyjmij zaproszenie do zabawy...może znajdziesz czas:) Pozdrawiam serdecznie.
W sumie to nie wiadomo czy czlowiek z wiekiem sie wycisza ,czy poprostu kapcanieje:)))),wole jednak to pierwsze okreslenie.
Ja jestem taki Jekyll i mister Hyde,
z uplywem lat zauwazam wiecej cech Jekyll-a:)))
Mimo, że jestem od Pani wiele lat młodsza, z całym szacunkiem :), to uwielbiam czytać Pani bloga. Tyle pozytywnej energii przenika z tych wszystkich słów, że aż chce się żyć. Jako kobieta w kwiecie wieku, mam nadzieję, że będę Panią przypominała. Pozdrawiam :)
Wiesz co Kasiu? Jesteś cudowna:)
ha też się moge podpisać w dużej mierze pod Twoimi słowami ale ja mam tylko 32 lata... pozdrawiam
Przywróciłaś mi wiarę w normalość kobiet. Pozdrawiam i zapraszam na mój nudny blog, albo i nie.. sama nie mam ochoty go czytać ;) W każdym razie, biorę się za obserwacje twojego, bo więcej wart niż mój.
Prześlij komentarz