wtorek, 8 grudnia 2009
Adwent.
Nadszedł czas Adwentu czyli czas wyciszenia, radosnego oczekiwania (a nie wolno balować?) i niejako zadumy.
No i ja sie zadumałam.
Oglądając film MC2 naszły mnie wspomnienia. Wspomnienia dyskotek lat 80-tych. Nie wiem w którym roku była moja pierwsza, ale pamiętam klimat...
Dyskoteka to zawsze było wydarzenie.
Organizowane w OSP w mojej mieścinie lub ościennych wioskach, czasem w MDK.
Dyskoteka lat 80-ych to przede wszystkim klimat i ceremonia. W domu już przygotowania od popołudnia . Stawianie włosów na cukier, czyste ciuchy i lustro. Na dyskotekę trzeba było być wyglanzowanym. Nawet punki przychodziły czyściutkie, w świeżych fryzurach.
Sprzęt d-dżeja to czasem był tylko magnetofon szpulowy i nie zawsze czterościeżkowy marki Aria - Stereo czasem Kasprzak (juz kasetowy) .
W przerwie paliliśmy, szpanując papierosy marki Dumont ( takie brązowe , długie - kupione za bony w Pewexie) czy Dunhil, robiąc dobre wrażenie na innych. Do dziś pamiętam ekskluzywny zapach tych papierosów.
Muzyka nie odbiegała od tego co było grane w radio, a do rzadkości należały nowości z maxi - singli:
Kylie Minogue, Jason Donovan, London Boys, Sandra, Samantha Fox,Budka Suflera, Republika,Perfekt, Lombard,Oddział Zamknięty,Rezerwat, Maanam, Dżem...Nie sposób wszystkich wymienić...To były przeboje:)
Sprzęt oświetlający to zawsze jakieś 3 kolorowe światła błyskające, lampa taka rozbierająca ludzi w białych ubraniach no i lustrzana kula.
Czasem w to wszystko wpadło jakieś winko marki Sangria lub marki Rubinowe (a'la szampan), ale nie miało charakteru totalnego chlejstwa. Tańce? trudno opisać - mało kontaktowe, ale zawsze po trzech szybkich był wolny...
Tak jakoś mi się wspomniało....
Ehh
OdpowiedzUsuńAż się rozmarzyłam :)
Pozdrawiam cieplutko
A Tyś za młoda....
OdpowiedzUsuńA wiesz o tym, że u nas w mieście są organizowane dyskoteki retro, gdzie wpuszczają dopiero przy ukończonych 30 latach?
OdpowiedzUsuńE.
Nigdy nie lubilam dyskotek, ja jestem z tego gatunku co to lubia, zeby pan podszedl grzecznie poprosil do tanca, a pozniej odprowadzil na miejsce. Moze nie calowac w reke, bo tego tez nie lubie:)))
OdpowiedzUsuńA ja pamiętam prywatki gdy kończyłam podstawówkę- okazje były "na okrągło",bo ciągle były czyjeś urodziny.Przechodnim prezentem była książka "Piętnasoletni kapitan", muzyka z płyt analogowych, a na zakonczenie było obowiązkowo tango La comparsita, które "szło" kilka razy z rzędu. To były czasy!
OdpowiedzUsuńNie chodziłam na dyskoteki, bo... Bo nie!
OdpowiedzUsuńhahahahaha no na dyskoteki to umawialismy sie wszyscy z podworka,a zeby zapalic lepszego papierosa to skladalo sie pare osob na dolara zeby kupic dwa papierosy w pewexe bo mozna bylo kupowac je na sztuki hahahahah no ze nie wspomne o zapachu ,to byl dopiero szpan
OdpowiedzUsuńAta, szalonym bywalcem dyskotek to i ja nie byłam, ale czasem szłam.
OdpowiedzUsuńBlog niedzielny- oj, robiło się składki na paczkę fajek, robiło. Czasem robiło się dyskoteki w świetlicy osiedlowej.
Anabell-na prywatki czasem i ja szłam, ale jednak lata 80 to rozwój rocka,tandetnych(podobno) dyskotek i takich samych ubrań.Z czym sie nie zgodzę,bo to były piękne lata...
Stardust-miłośnikiem dyskotek nie byłam,ale chodziłam. Miałam w domu siedzieć?U nas na prowincji to była weekendowa atrakcja.