środa, 9 grudnia 2009

Pierniczenie.






Wzięło mnie na świąteczne pierniki, takie na choinkę. Naoglądałam się tego na blogach i dałam się zarazić.
Samo pieczenie to pestka.Mąż się śmiał,że bawię się foremkami jak dziecko. Miałam radochę.

Przy malowaniu zaczęły się schody.
Z córką miałyśmy ubaw. Umalowałyśmy się po pachy, do tego kuchnię a ciastka wyszły kijowo.
Okazuje się,że nie takie łatwe ozdobić ciacha.A to ręka drży (brak alkoholu?), a to talentu brak i wyobraźni

Paradoksem jest to,że nie lubimy pierników.

9 komentarzy:

  1. Moja siostra wygląda jak mój klon. Tragedia :(

    E.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla niej tragedia czy dla Ciebie? :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mniam całkiem apetycznie wyglądają te ciacha ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja myślałam że chociaż dekorować będziemy razem... :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Będziesz miała smakowitą choinkę ;)
    Aż mi ślinianki zaczęły pracować
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. A moje ciacho na pierniki jeszcze dojrzewa w lodówce.
    Dam mu jakieś 10 dni i zaganiam dziewczyny do działania ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygladaja smakowicie, co Ty kobieto chcesz od swego talentu? Domowe ciasteczka to do siebie maja, ze nie mieszcza sie w zadnych standardach. I to jest ich urok.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale cudeńka,,,w zeszłym roku też piekłam ,,Tylko nie wiem gdzie kupić te róznokolorowe lukry do ozdabiania.

    OdpowiedzUsuń
  9. Izza - ja kupuję w Realu. I lukry i pisaki :-)
    W innych hipermarketach też są.

    OdpowiedzUsuń