piątek, 11 grudnia 2009

Myśli swobodne. O niczym.

Nie posiadam takiego daru jak asertywność.Wywiązała się więc na ten temat rozmowa między mną a moją córką. A że rozmowa jak to rozmowa lubi płynąć swoim tokiem, to i nam się popłynęło w meandry kłamstwa.
Tak to wyglądało:

Ja: Jak odmawiać nie urażając przy tym danej osoby?
Ona: Ja odmawiam, ale daje wskazówki jak daną rzecz zrobić samemu. Wiesz: "nie zrobie tego, bo niestety nie mam czasu, ale wystarczy że zrobisz tak i tak, i bedzie dobrze".
Ja: A jak Ci idzie szukanie wymówek?
Ona: Ja mam cala ksiazkę wymówek pt."1000 wymówek na każdą okazję"- od pogrzebu, przez lekarza, utrate glosu, wypadek, skręcenie kostki, brak internetu, uszkodzona komórka...
Ja: Ale one są naiwne, jak u uczniaka!
Ona: wszystko zalezy od tego jak to komuś wmówisz. Ja już tak doskonale kłamię, że ludzie mi wierzą, np. że bliznę na rece mam od urgyzienia małego przybrzeżnego rekina (do wiadomości: blizna pooperacyjna,po złamaniu ręki z przemieszczeniem). Jak byłam na wakacjach to mnie ugryzł.
Kiedyś na poczekaniu to wymyśliłam, bo mi sie nudziło i pomyslalam sobie, że opowiem o rekinie.I uwierzyli. Do tej pory tak myślą.
Jak się dobrze kłamie to można najbardziej nienormalną bajkę wcisnąć.Rekin to bylo najbardziej nieprawodpodobne zwierzę, a i tak uwierzyli.
Ja: A gdzie byłaś na wakacjach?
Ona: Jak to gdzie, przecież mamy rodzine na Florydzie (do wiadomości: nie mamy). Nie wiedziałaś?
Ja: Nie.
Ona: Wiem, że tam nie ma rekinów, ale się wtedy pojawiły.Taki mały przybrzeżny.Wiesz na płyciznach pływają takie. Przyczepił się do mojego łokcia jak się bawiłam w wodzie, wgryzł w skórę i nie dalo się go odciagnąć.Od razu szpital, uwalnianie.
Ja: A komu te bzdury opowiadałaś?
Ona: Kolegom ze studiów. A wiesz jak złamałam nos? bo mam krzywy(do wiadomości: krzywa przegroda). Ktoś się mnie pytał.
Otórz jeździłam sobie na nartach, i była choinka, jedna sztuka i zaraz ogrodzenie stoku i chciałam pomiedzy tym przejechać i nie udało się.
Ja: Nie mów że opowiadasz takie bzdury.
Ona: Uderzyłam w choinkę z cała siłą, twarzą i złamałam nos i mam nawet blizne na brodzie (blizna zdobyta podczas walki z drzwiami)
Ja: I nie zabiłaś się?
Ona: Nie, ale był helikopter i co najlepsze, to na Gubałówce było.Helikopter później dołożyłam, bo chcialam żeby to było absurdalnie wręcz. A ludziska i tak wierzą.
Ja: A może mają Cię za wariatkę?
Ona: Chyba nie.Słuchają z zapartym tchem. Dobra jestem w opowiadaniu głupich historii, bo wiesz że ja głośno mówię i intonuje zdania. Historia jest szybka, krótka, zwięzła i jest akcja.Ludzie to lubią.

Wnioski: Moja córka ma bujną fantazję. Moja córka jest notorycznym kłamcą.Moja córka jest socjopatą. Źle wychowałam? Odziedziczyła? Łatwiej zwalić na dziedziczenie.

Ja zawsze w opowiastach koloryzowałam, mam to do dziś i jak coś opowiadam i dodaję opowiadaniu barw . Mój mąż często szeroko otwiera oczy , słuchając jak coś opowiadam znajomym ( zna przeważnie z autopsji owo zdarzenie przed ubarwieniem) ,ale się nie odzywa. A ja opowiadam historyjkę, lekko ubarwiam by było ciekawej a potem już ta moja wersja jest jedyną, słuszną i obowiazującą. Nudnych historii nikt nie chce słuchać.

Odziedziczyła!

17 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Hihihi zaspokoiłaś moją potrzebę bycia w centrum uwagi ;)


E.

anabell pisze...

Kasia, zupełnie jakbyś była bliską kuzynką mojego męża.On tez rzezbi, upiększając rzeczywistość, a mnie krew zalewa.Bo ja nic nie upiększam, życie i bez tego mocno dziwne jest.
Miłego,;)

Gosia pisze...

Masz fajna córę.
Może niech zacznie spisywać te niesamowite historie.
Buziaki dla was

Anonimowy pisze...

Niepokojace i niebezpieczne, daleko przekraczajace ladne slowo "fantazja". Obawiam sie ze powinnas zasiegnac rady psychologa bo jak sama wspominasz, wyglada mi to na patologie. Powodzenia.
Margo4

Nivejka pisze...

Bujna wyobraźnia i fantazje może i są patologiczne ale.... lubię ludzi z wyobraźnia. To z nich właśnie wyrastają artyści:)

Anonimowy pisze...

mysle ze bujne wyobraznie ,dzieciom do pewnego wieku uchodza za zabawne,gozej jesli zostaje to na starosc,bo mozna samemu sie nie odnalesc w tym zaklamaniu,poza tym czesto jest tak ze zbyt wygorowana fantazja (opowiedziane zdarzenie ) to raz kolejny tej samej osobie w innej wersji,czesto stawia nas z zlym swietle,wiec moze po tem warto sie przyznac ze sie troche zmyslalo ale oczywiscie ze smiechem na ustach :)

Ata pisze...

Się uśmiałam! Zwłaszcza z komentarza Margo ;-)
A córkę masz fajną! I ma rację -skoro ludzie są na tyle głupi, że wierzą i chcą wierzyć to niech im tam idzie na zdrowie.

Anonimowy pisze...

Ata - czy to smieszne jesli ktos nieustannie klamie? Czy chcialabys aby Ciebie klamano? Mialabys zaufanie do takiej osoby? Zadziwiasz mnie - klamstwo to bardzo brzydka cecha.
Margo4

Ata pisze...

Margo - po pierwsze: nie mówi się Ciebie kłamano
tylko Ciebie okłamywano.
Po drugie: córka Kasi wcale nie zaprzecza, że fantazjuje, więc nie można jej zachowania nazwać patologią.
Po trzecie: szczerze sobie odpowiedz na pytanie - czy Ty NIGDY nie skłamałaś? Jeśli potwierdzisz, to znaczy, że KŁAMIESZ.
Tak samo, jak nie ma ludzi, którzy niczego nigdy nie ukradli.

Anonimowy pisze...

każdy kłamie, to fakt. Czasem ubarwiamy nasze historie nieświadomie, bo czas wypłukuje z naszej pamięci pewne szczegóły, które w jakiś sposób musimy zastąpić.

Twoja córka naprawdę musi mieć niesamowity talent w opowiadaniu tak niesamowitych historii - może w poprzednim wcieleniu była gawędziarką? ;)

Kasia Boroń pisze...

Bajki pewnie opowiada tym,którzy chcą je słuchać. Zaczęło sie od tego,że ludzie ciagle pytają: co Ci się stało w rękę?
Córka ma brzydka bliznę pooperacyjną. Nie lubiła o niej mówić.Pewnie odpowiedziała: ugryzł mnie rekin. Jako chęć zakończenia tematu. Tu zapewne wziął to ktoś na serio i tak poszło.
Muszę stanąć w jej obronie: nie jest notorycznym kłamcą, tylko żartownisiem i ludzie ja lubią.Mozna sie przy niej śmiać i smiać.
Co do kolorowania rzeczywistosci, to koloryzują ją konsekwentnie. Nie zmieniam zeznan. Czasem trezeba drobne zdarzenia podbarwic...i tak powstają anegdoty.

Dziękuję Ci Ata. Kocham Cię :-)

Didżejka jesteś inteligentna osobą.Dziekuję za odwiedziny.

Nivejka masz rację.Świetą rację:-)

Gosiu, tak, mam fajną corkę.

Anabell-życie jest dziwne i zakręcone. Ja ubarwiam tylko pewne momenty, by w opowiastkach były zabawne.

Anonimowy pisze...

Świat jest brudny, brzydki i smutny. Tak samo jak większość ludzkich żyć. Ludzie nie potrafią się cieszyć, w ich życiu bardzo często nic ciekawego się nie wydarzyło i sami zaczynają wątpić w to, że kiedyś wydarzy się coś interesującego i wartego opowieści.

W takich przypadkach można dać im trochę absurdu i nonsensu, kawałek zabawnego, nieprawdopodobnego, śmiesznego życia, i tym jest właśnie poznanie osoby ugryzionej w łokieć przez przybrzeżnego rekina na Florydzie. To tylko przykład, wszystko przecież zależy od sytuacji, w jakiej się znajdziemy.

Może to i patologia, wszak daję ludziom dobry nastrój i uśmiech na twarzy. To na pewno patologia ;)

Przecież byłoby nudno, gdyby cały świat opierał się na faktach i prawdzie. Dzięki kłamstwom (to słowo ma wybitnie pejoratywny wydźwięk jednak) można naprawdę wiele zdziałać, nie tylko dla własnej korzyści, ale i dla korzyści innych. Prawda jest nudna, kłamstwo może być bardzo fajne i ciekawe. I tak naprawdę może pomóc.

A mimo całej mojej socjopatii to lubię pomagać i lubię, gdy ludzie wokół mnie są uśmiechnięci i mają dobry humor.

Pozdrawiam wszystkich Czytelników mojej Mamy :)

E.

Ata pisze...

Kasia! Na miłość Boską! Tak publicznie mi miłość wyznajesz?? :-DD
Ale fajnie - od poniedziałku z rana... Dzięki! :-*

I wiesz co - masz bardzo mądrą córkę!
Możesz sobie pogratulować! Udała Ci się niewiasta :-)))

llooka - K a r o l i n a pisze...

A jednak dziedziczenie!:) W niewinnych kłamstewkach nie ma nic złego, póki nie krzywdzą innych... Komu nie zdarzyło się minąć z prawdą:) Jedno jest pewne ja nie umiem kłamać, nie potrafię kontrolować wymyślonych wątków, zawsze zostaję nakryta. Wolę więc przemilczeć lub zbyć. Ot i moja metoda!

Kasia Boroń pisze...

No tak z rana Moniko. :-).

Ubarwianie to nie kłamstwa.Tak jak Ilooka pisze- jeśli nie krzywdzą,sa dopuszczalne. Nie lubię krzywdzić. Jak powiem komuś NIE to cierpię, mam wyrzuty sumienia. To mój brak asertywnosci.

Stardust pisze...

Uwielbiam Twoja Corke!!!!!!!!!!!!! Sama zawsze ubarwialam i ubarwiam co sie da!! A dlaczego by nie? Prawdopodobnie w wieku Twojej corki potrafilam opowiedziec ludziom zdarzenie, ktorego sami byli swiadkami, ale tak ubarwione, ze to bylo w sumie zupelnie inne zdarzenie. Wielokrotnie liczyla sie tylko moja wersja:)))) Patologiczne to sa smutasy bez wyobrazni i od nich zachowaj mnie Panie:)))))
A corce powiedz niech tak trzyma!!! Dzieki takim ludziom swiat jest piekniejszy i usmiech nie schodzi z twarzy.

Kasia Boroń pisze...

Dzięki Stardust. :-)