Nie posiadam takiego daru jak asertywność.Wywiązała się więc na ten temat rozmowa między mną a moją córką. A że rozmowa jak to rozmowa lubi płynąć swoim tokiem, to i nam się popłynęło w meandry kłamstwa.
Tak to wyglądało:
Ja: Jak odmawiać nie urażając przy tym danej osoby?
Ona: Ja odmawiam, ale daje wskazówki jak daną rzecz zrobić samemu. Wiesz: "nie zrobie tego, bo niestety nie mam czasu, ale wystarczy że zrobisz tak i tak, i bedzie dobrze".
Ja: A jak Ci idzie szukanie wymówek?
Ona: Ja mam cala ksiazkę wymówek pt."1000 wymówek na każdą okazję"- od pogrzebu, przez lekarza, utrate glosu, wypadek, skręcenie kostki, brak internetu, uszkodzona komórka...
Ja: Ale one są naiwne, jak u uczniaka!
Ona: wszystko zalezy od tego jak to komuś wmówisz. Ja już tak doskonale kłamię, że ludzie mi wierzą, np. że bliznę na rece mam od urgyzienia małego przybrzeżnego rekina (do wiadomości: blizna pooperacyjna,po złamaniu ręki z przemieszczeniem). Jak byłam na wakacjach to mnie ugryzł.
Kiedyś na poczekaniu to wymyśliłam, bo mi sie nudziło i pomyslalam sobie, że opowiem o rekinie.I uwierzyli. Do tej pory tak myślą.
Jak się dobrze kłamie to można najbardziej nienormalną bajkę wcisnąć.Rekin to bylo najbardziej nieprawodpodobne zwierzę, a i tak uwierzyli.
Ja: A gdzie byłaś na wakacjach?
Ona: Jak to gdzie, przecież mamy rodzine na Florydzie (do wiadomości: nie mamy). Nie wiedziałaś?
Ja: Nie.
Ona: Wiem, że tam nie ma rekinów, ale się wtedy pojawiły.Taki mały przybrzeżny.Wiesz na płyciznach pływają takie. Przyczepił się do mojego łokcia jak się bawiłam w wodzie, wgryzł w skórę i nie dalo się go odciagnąć.Od razu szpital, uwalnianie.
Ja: A komu te bzdury opowiadałaś?
Ona: Kolegom ze studiów. A wiesz jak złamałam nos? bo mam krzywy(do wiadomości: krzywa przegroda). Ktoś się mnie pytał.
Otórz jeździłam sobie na nartach, i była choinka, jedna sztuka i zaraz ogrodzenie stoku i chciałam pomiedzy tym przejechać i nie udało się.
Ja: Nie mów że opowiadasz takie bzdury.
Ona: Uderzyłam w choinkę z cała siłą, twarzą i złamałam nos i mam nawet blizne na brodzie (blizna zdobyta podczas walki z drzwiami)
Ja: I nie zabiłaś się?
Ona: Nie, ale był helikopter i co najlepsze, to na Gubałówce było.Helikopter później dołożyłam, bo chcialam żeby to było absurdalnie wręcz. A ludziska i tak wierzą.
Ja: A może mają Cię za wariatkę?
Ona: Chyba nie.Słuchają z zapartym tchem. Dobra jestem w opowiadaniu głupich historii, bo wiesz że ja głośno mówię i intonuje zdania. Historia jest szybka, krótka, zwięzła i jest akcja.Ludzie to lubią.
Wnioski: Moja córka ma bujną fantazję. Moja córka jest notorycznym kłamcą.Moja córka jest socjopatą. Źle wychowałam? Odziedziczyła? Łatwiej zwalić na dziedziczenie.
Ja zawsze w opowiastach koloryzowałam, mam to do dziś i jak coś opowiadam i dodaję opowiadaniu barw . Mój mąż często szeroko otwiera oczy , słuchając jak coś opowiadam znajomym ( zna przeważnie z autopsji owo zdarzenie przed ubarwieniem) ,ale się nie odzywa. A ja opowiadam historyjkę, lekko ubarwiam by było ciekawej a potem już ta moja wersja jest jedyną, słuszną i obowiazującą. Nudnych historii nikt nie chce słuchać.
Odziedziczyła!