W Szuwarkowie na skraju jeziora,
Gdy nadeszła świtu pora,
Z mlecznej mgły się wyłoniła
Boska panna Radomiła.
Włosy miała niczym glony,
Bladą twarz, wzrok przestraszony.
Mokre szaty poszarpane,
dłonie dziwnie rozedrgane
Brzegiem snuje się dziewica
Blade łono, blade lica,
I wszak bez niczyjej winy
wpadła w gęsty splot wikliny!
Tak się szarpie, tak ,
Szarpie suknię i drze włosy!
Gwałtu! Rety!
Radomiła suknię już potarmosiła,
Teraz chodzi jak sierota,
A zaschnięte grudki błota
Dekorują Radomiłę...
Wzięła witkę Rudomiła
Suknię szybko oczyściła.
-Patyk giętki-dziewczę pomyślało,
zgięło go i nie połamało.
Pomyślała sobie szybko:
-Co ja zrobię z taką witką?
Chwila, moment, Radomiła
piękny koszyk wymyśliła!
I tak do dziś, drogie dziecię,
Radomiła kosze plecie.
Drogie dziecię, powiem więcej!
Już się panna nam nie trzęsie!
Suknię też ma wiklinową,
a na głowie czapkę nową!
Radomiła w mig do miasta
pojechała napiec ciasta.
Aby jeszcze chlebek upiec
na wiklinę zdał się kupiec.
Nie znalazłszy wikliny w mieście,
musiałaby zapomnieć o cieście.
Lecz rzuciwszy trzy "cholery",
dopadła w skupie stare papiery.
Plecie z makulatury cósik,
nawet dla się kapelusik!
Wreszcie koniec jest ballady,
Wiedz, że jeśli ktoś jest blady,
jeśli splecie choćby wieko,
to się robi bardzo EKO!
Autorki to forumowiczki www.decopage24.pl:
Iwonka
Kejti
polcia
i ja
Powstał z potrzeby chwili i serc. Praca zbiorowa.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiersz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiersz. Pokaż wszystkie posty
piątek, 27 lutego 2009
piątek, 6 lutego 2009
Wiersze mojej przyjaciółki. Piękne.
Mój świat od Ciebie się zaczyna
Więc każdego poranka chciałabym sprawdzić
Czy Twój ciepły policzek do mojego wciąż pasuje.
A każdej nocy rysować dla Twych dłoni
Znaki wskazujące drogę do mego ciała,
Bo mój świat na Tobie się kończy.
*********************************
Dzień zatrzaskuje za sobą drzwi i odchodzi.
Rozpadam się wtedy na kawałki, by uciec przed nocą.
Bezsenność wytrwale próbuje odszukać brakujące części
I nie wie tylko , że to świt poskłada mnie na nowo
A dzień wyrwie z słodko-gorzkiego stanu nieistnienia…
*********************************
Pragnienie
Chcę ciebie dotknąć i
Poczuć jak budzisz śpiącego motyla.
Chcę Ciebie objąć i
Wznieść się i upaść w Twoje dłonie.
I zasnąć tam, gdy motyl odfrunie.
Chcę ciebie i nie wiem
Czy wolno mi chcieć.
I czy nie spłoszę motyla przedwcześnie…
********************************
Zasypiam
Zasypiam
kołysana szeptem poduszki,
Powierniczki moich snów.
Uciekam, tulona przez łzy
Do myśli schowanych
Na dnie szuflady nocnego stolika.
Zamykam w zaciśnięte dłonie
podartą na strzępy wiarę,
że jutro wszystko zacznę od nowa.
*********************************
Pokój mojego syna
Kiedy zasypia dzień
Zostawiam go w progu
I wchodzę najciszej
Gdzie śpi mój syn.
Ogrzewam się ciepłem malutkich dłoni
Oddycham zapachem beztroskich snów
I słucham oddechu
A potem się wtulam w kruche ramionka
Co siłę dają, gdy znów wstanie dzień.
Izabela Podsiadło
Więc każdego poranka chciałabym sprawdzić
Czy Twój ciepły policzek do mojego wciąż pasuje.
A każdej nocy rysować dla Twych dłoni
Znaki wskazujące drogę do mego ciała,
Bo mój świat na Tobie się kończy.
*********************************
Dzień zatrzaskuje za sobą drzwi i odchodzi.
Rozpadam się wtedy na kawałki, by uciec przed nocą.
Bezsenność wytrwale próbuje odszukać brakujące części
I nie wie tylko , że to świt poskłada mnie na nowo
A dzień wyrwie z słodko-gorzkiego stanu nieistnienia…
*********************************
Pragnienie
Chcę ciebie dotknąć i
Poczuć jak budzisz śpiącego motyla.
Chcę Ciebie objąć i
Wznieść się i upaść w Twoje dłonie.
I zasnąć tam, gdy motyl odfrunie.
Chcę ciebie i nie wiem
Czy wolno mi chcieć.
I czy nie spłoszę motyla przedwcześnie…
********************************
Zasypiam
Zasypiam
kołysana szeptem poduszki,
Powierniczki moich snów.
Uciekam, tulona przez łzy
Do myśli schowanych
Na dnie szuflady nocnego stolika.
Zamykam w zaciśnięte dłonie
podartą na strzępy wiarę,
że jutro wszystko zacznę od nowa.
*********************************
Pokój mojego syna
Kiedy zasypia dzień
Zostawiam go w progu
I wchodzę najciszej
Gdzie śpi mój syn.
Ogrzewam się ciepłem malutkich dłoni
Oddycham zapachem beztroskich snów
I słucham oddechu
A potem się wtulam w kruche ramionka
Co siłę dają, gdy znów wstanie dzień.
Izabela Podsiadło
Subskrybuj:
Posty (Atom)