wtorek, 31 sierpnia 2010

Inne...

 
Zastanawiałam sie co takiego jest w Bieszczadach...
Niby góry a nie góry.
W porównaniu z Tatrami to pagórki, ale spróbujcie tam wejść....
 
Bieszczady są inne pod każdym względem.
Nie można ich mierzyć naszą miarą.
Obowiązują tu inne standardy. Kilometr jest tu dłuższy, ludzie milsi i cierpliwsi,życie trudniejsze,standardy WC zupełnie inne.Kwaterunkowe też.
 
Cenowo jest tu taniej niż na Podhalu. Jest tu mniej turystów.Jest tu mniej autochtonów. Wszystkiego tu jest mniej. Jedynie lasów i górek tu nie brakuje.
 

Tak...Bieszczady oczarowały mnie i już myślę o kolejnej wyprawie, bo przecież wszystkiego nie zobaczyłam.
Posted by Picasa

czwartek, 26 sierpnia 2010

Idziemy na Tarnicę.

Następny poranek przywitał nas mgłami, które błyskawicznie się podniosły i odsłoniły bezchmurne niebo. Wyszliśmy na szlak wcześnie rano.

 

Wybraliśmy się na Tarnicę (1346 m npm).Najwyższy szczyt Bieszczad.

 

Momentami było mi ciężko, bo już człowiek stary, brak kondycji.
Przeżyłam 2 zawały i 1 wylew i oczekiwałam na 3 zawał , gdy szlak w końcu wyprowadził nas z lasu na pierwsze połoniny.

 

Potem wcale lżej nie było. Upał. Dobrze, że na połoninach powiewał wiaterek.
Szlak okazał się długi ale malowniczy. Prowadził nas grzbietami aż po Szeroki Wierch i dalej na Tarnicę.

 
Posted by Picasa


Samo zdobycie Tarnicy nie jest wyczynem wielkim ale dostarcza miłego uczucia lekkiej ekscytacji...

Z Tarnicy zeszliśmy do Wołosatego. Zejście jest dosyć strome i niebezpieczne. Łatwo potknąć się o kamienie i zjechać na dół na twarzy. Niestety takie zdarzenie widzieliśmy.

Widzieliśmy też ludzi bez wyobraźni, zabierających małe dzieci na Tarnicę bez odpowiednich nosidełek i wody przy upale 35 stopniowym. Ludzi idących w klapeczkach i sandałkach.
O wypadek nie trudno.

Potem GOPR-owcy mają co robić.

Zaczynamy z Bieszczadami.

Z Krakowa wyjechalimy o 8,00. Podróż trwała 7,5 h.
Jechaliśmy autobusem relacji Poznań-Wołosate.
Ponieważ wszystko co związane z Polską wschodnią należy mierzyć inną miarą, powiem tylko, że autobus był kiepski a upał okropny.

 
Zauważyłam zależność: czym dalej na wschód tym gorsze WC, im dalej na wschód tym droższe WC.

 

Wysiedliśmy w Ustrzykach Górnych. Głowy nam pękały.Szybki rzut oka na góry i ogarnęła mnie lekka panika.

 

Jakieś to wysokie i wszystko tak daleko....

 


Ustrzyki Górne to dziś niewielka osada w samym sercu Bieszczad. Ma swoją burzliwą historię. Kiedyś była to spora wieś. Dziś jest tu 140 autochtonów.
Znakomite miejsce wypadowa na bieszczadzkie szlaki i ścieżki.
Warto zobaczyć również pobliskie Wołosate (5km), skąd prowadzą szlaki na Tarnicę i dalej: » Wołosate - Tarnica.
Po drodze do Wołosatego ciekawe torfowisko a w samym Wołosatem stary cmentarz i miejsce po cerkwi.

Byliśmy tam w środku sezonu, bo od 11-13 sierpnia 2010r. Czy dużo tam turystów? Owszem są. Jednak w naszym pojęciu, to turystów w samych Ustrzykach G. tyle co w weekend w Pieskowej Skale.

Ustrzyki posiadają 2 sklepy spożywcze, 6 barów (różnego rodzaju),pole namiotowe, schronisko,hotel a nawet muzeum.Wszystko to w okolicach Centrum, które znajduje się na skrzyżowaniu dróg.

Pamiątek z Bieszczad żadnych nie przywiozłam, bo takie same są w Zakopanem lub w sklepie "po 4 zł".

Szybko odszukaliśmy swoją kwaterę, wzięliśmy prysznic i poszliśmy obejrzeć Ustrzyki i wyjścia na trasy: co i gdzie?
Zajęło nam to jakieś 15 minut, wiec poszliśmy szukać regionalne piwko. Bardzo szybko i je odnaleźliśmy. To "PERŁA".
Pokosztowaliśmy jej i poszliśmy spać.

środa, 4 sierpnia 2010

Odliczanie.

Zaczęło się odliczanie. Nie tyle do urlopu co do wyjazdu.
W środę 11.08.2010 wyruszamy na podbój Bieszczadów. Wszystko pozałatwiane, bilety w dłoni.
Nasza trasa nie będzie szalenie długa ale kawałek zobaczymy.
Zaczynamy w Ustrzykach G.(wypad na Tarnicę, do Wołosatego), potem Chata Puchatka (najwyżej w Bieszczadach położone schronisko na Połoninie Wetlińskiej (1232 m), zwane popularnie Chatką lub Tawerną).Potem idziemy do Przysłupa ( to maleńka osada, gdzie w sezonie trwa nieustanny piknik)i tam wsiadamy w kolejkę wąskotorową i sobie jedziemy i jedziemy aż do Smolnika. Tam ruszamy do schroniska na końcu świata w Łupkowie.Tu zamierzamy pobyć parę dni (2-3).Właściciel pisze na stronie,ze należy rezerwować więcej czasu na to schronisko, bo każdy przychodzi tu na dzień, dwa a zostaje tydzień.Zobaczymy.

Relacje fotograficzną zdam po powrocie.
Przeglądając internet,muszę stwierdzić,ze Bieszczady są piękne .Dziwne,że mnie jeszcze tam nie było.:-)