poniedziałek, 13 września 2010

Kryzys wieku średniego.

Wydaje mi się, ze dopada mnie kryzys wieku średniego...

Czym jest kryzys wieku średniego? Najogólniej rzecz ujmując to uczucie pustki, którego człowiek doświadcza po - mniej więcej - czterdziestych z rzędu urodzinach. Żeby ową pustkę zapełnić, wrzucamy doń drogi sprzęt audio, karnety na siłownię, rachunki za kolacje z kochankami i buteleczki farb do włosów. Jednak wszystko to, to wciąż za mało… tak przynajmniej głosi stereotyp, a jak jest w rzeczywistości?

"Wiek średni" to bardzo umowny termin. U niektórych rozpoczyna się wraz z przekroczeniem trzydziestki, u innych dopiero po czterdziestce i trwa zwykle do około 55. roku życia.
Kryzys wieku średniego to okres, kiedy musimy zmierzyć się z brutalną prawdą, moment, w którym zakończyliśmy naszą „pierwszą dorosłość”. Stajemy wtedy przed obliczem tego, że już prawdopodobnie nigdy nie spełnimy naszych marzeń o zostaniu piosenkarką, albo ułożeniu sobie życia całkiem od nowa na drugim końcu świata.

Uświadamiamy sobie, że nie będziemy wiecznie młode, bo upływający czas zostawia na naszym ciele ślady, które coraz trudniej zatuszować.Często jest też tak, że nasze życie wydaje się nam smutne, bo tracimy pracę na rzecz osób młodszych, nasze dzieci poszły na studia, a między nami a mężem nie ma już namiętności.
Właśnie takie momenty warto zamienić na coś pozytywnego. Choć wiele osób tak na to nie patrzy, wiek średni to jednak czas, w którym zaczynamy nowe życie.

Dlatego podziwiam Panie, które wracają do swoich dawnych pasji, na których realizację nie miały wcześniej czasu.
Wiele z nas oddaje się flirtowaniu i romansom. Dla jakiegoś procenta kobiet jest to nie do pomyślenia, jednak te, które skorzystały, czują się odmłodzone i szczęśliwe.

Trzeba jednak uważać na negatywne skutki gonienia za szczęściem.Niektóre panie szukają szczęścia w sklepach. Kupują wiele i za duże pieniądze tylko po to, aby w domu stwierdzić, że w żadnym nowym ubraniu nie wyglądają tak dobrze, jak by chciały. Nie dajmy się zwariować nowej sytuacji. Zamiast tracić energię i smucić się, że tak wiele już za nami, musimy wejść w nową fazę i wykorzystać, to co nam pozostało.
Należy przestawić się na inne myślenie, pogodzić z tym, co zastajemy dziś, zapytać siebie „Kim jestem? Co lubię?” i robić to.

Jak mówią ludzie uznani za banalnych w swoich wypowiedziach: należy cieszyć się drobnymi sprawami.

Jaka była pierwsza rzecz, jaką zrobiłyście, po uświadomieniu sobie, że przekroczyłyście nieodwołalnie moment dojrzałości? Jak najlepiej sobie z tym radzić? I jak myślicie, dlaczego tak wielu mężczyzn staje się wtedy zmęczonymi marudami, zamiast korzystać z tego, że przed nimi jeszcze wiele lat na spełnianie marzeń i realizację pasji?

A ja....bawiłam się w decoupage a teraz idę....na studia.

piątek, 10 września 2010

Na koniec.

 
Na zakończenie powiem jeszcze,że byliśmy w schronisku na końcu świata w Łupkowie.
Czy jest tam koniec świata? Owszem.
Podobno w Polsce są 53 końce świata. Tak mówili w radio.
Schronisko to stara drewniana chata. W środku jest piec kaflowy, brak prądu i bieżącej wody.Wychodek jest na zewnątrz.
To miała być taka atrakcja na zakończenie pobytu w Bieszczadach.I była.
 
W Bieszczady jeszcze wrócę, bo dla takich zachodów słońca warto.
 
...bo nie byliśmy w kultowej knajpie SIEKIEREZADA , gdzie zbiera się bohema bieszczadzka.
 

...bo nie widzieliśmy wypału drewna drzewnego.
Wiele nie widzieliśmy.
Posted by Picasa

O Bieszczadach można by opowiadać godzinami.Pięknie, wspaniali ludzie,piękne trasy.

czwartek, 2 września 2010

Bieszczadzka kolejka wąskotorowa.

Być w Bieszczadach i nie zaliczyć kolejki wąskotorowej?
Chyba trzeba się kawałeczek przejechać.
 
Turystów było trochę. Jechali na wycieczkę. Dla nas kolejka była środkiem transportu.
Wyruszyliśmy w Cisnej- Majdan by dotrzeć do Smolika.
 

 
Wycieczka niezwykle urokliwa.Piękne lasy, cerkwie i wioski mijaliśmy po drodze.
 
Posted by Picasa

W Smolniku wszyscy pasażerowie udali się do baru na piwo , jedynie my i jeszcze jeden facet poszliśmy w dalszą drogę.
Muszę stwierdzić, że takich wariatów przenoszących się z miejsca na miejsce było niewielu. Podobno jest ich coraz mniej.