Pokazywanie postów oznaczonych etykietą upór. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą upór. Pokaż wszystkie posty

środa, 6 maja 2009

Niezłomny upór/trudne przypadki.




Urodziłam się, bo nie miałam innego wyjścia. Urodziłam się nomen omen 22 lipca do tego w Oświęcimiu.Już sama data chyba była złą wróżbą dla moich rodziców.
Chyba dosyć szybko zostałam mianowana dziecięciem ruchliwym i nieokiełznanym.
Pierwsze przypadki, które pamiętam, w których zaznaczałam swoje JA, pochodzą z czasów gdy nosiłam jeszcze pieluchę. Był to upadek w jedyną kałużę w okolicy. Mam wcześniej ostrzegała, prosiła "daj rękę". Nie. "Ja sama". W najśliczniejszym płaszczyku (białym, z darów amerykańskich), w ślicznych trzewiczkach, wylądowałam w tym błotku. Już wtedy było wiadomo,że ja to JA.A miałam może z 1,5 roku.
Mieszkaliśmy w Suchej Beskidzkiej. Tata często w niedzielę zabierał mnie do kawiarni "Mimoza" na roladę z czerwonym oczkiem.Pamiętam desery ustawione w ladzie chłodniczej.Mogłam wybierać. Ja jednak zawsze zamawiałam roladę. Pieczołowicie wydłubywałam czerwone oczko i zjadałam je. Tata dostawał szału.
-Mogłem zamówić Ci galaretkę, miałabyś pucharek galaretki.
-Nie, ja lubię roladę.
Zawsze było tak samo.
Chyba już to powinno było zaniepokoić moich rodziców, ale ich to tylko denerwowało.Próbowali mnie złamać.

Przez Suchą Besk. przepływają dwie rzeki :Skawa i Stryszawka. Na tej drugiej porobione były progi, pewnie w celu regulacji. Nazywaliśmy taki próg wodospadem. Dla mnie to był wodospad.
Pewnego niedzielnego popołudnia moi rodzice, ja, babcia i znajoma wybraliśmy się nad rzekę, nad wodospad by urządzić piknik.Było lato,ciepło, słonko pięknie świeciło.
Byłam wówczas bąkiem może 4 letnim.
Koce rozłożone,wszyscy rozbierają się do strojów plażowych, dzieciarnia bryka w wodzie a ja NIC.
Mama namawia mnie bym rozebrała się i poszła do dzieci, do wody. Ja NIC.
Tata się zaangażował w rozebranie mnie.I tu spotkał gwałtowny opór.
-Nie!
-Rozbierz się,idź do dzieci.
-Nie!
-To chociaż się rozbierz, bo jest gorąco.
-Nie!
-Dlaczego?
-Bo nie mam stanika i będzie mi cycki widać!

Zobaczyć twarz ojca-bezcenne.
Gdyby nie wstawiennictwo babci,swoje mordercze myśli, ojciec by wdrożył w czyn.

Mama chyba poczuła się winna. Ona miała stanik a ja nie. Po tym incydencie uszyła mi dwuczęściowy strój kąpielowy.
I kto postawił na swoim? Ojciec mógł mnie zlać a i tak by mojego uporu nie złamał.

W Suchej Besk. mieszkałam do 5 roku życia.
Był to w miarę bezpieczny okres mojego życia, choć jako mały śpik znałam wszystkie okoliczne góry,lasy,mosty(łącznie z wiszącym) no i bunkry poniemieckie.Bawiliśmy się w nich w chowanego.Gdy w szkole średniej wróciłam do Suchej i spojrzałam na bunkry, struchlałam, a przejście przez most wiszący przyprawiło mnie o zawrót głowy.

To w Suchej B. moi rodzice hodowali pikną palmę z takimi liściami harmonijkowymi. Była siumna, urodna. Ja z tej palmy uczyniłam formę strzępiastą.Tak fajnie się targało te liście.
No i znów bliskie spotkanie trzeciego stopnia z paskiem.Ojciec zeźlił sie nie na zarty.
-Kto to zrobił?
-Nie ja.
-Kto to zrobił?
-Niuńka (moja koleżanka)
-Kto to zrobił.
-Niuńka.

Trochę to trwało, aż ojciec przestał i oświadczył,że dostałam lanie nie za palmę, ale za kłamstwo.
A juści uwierzę.