wtorek, 30 marca 2010

Rzucamy nałogi.

Sporo ostatnio słyszeliśmy o kontrowersyjnym pomyśle zakazu palenia w kawiarniach i restauracjach i o ewentualnych dramatycznych skutkach tego pomysłu dla restauracji i pubów.
Nie lubię zakopconych knajp choć sama palę, jednak pomysł uważam za jeden z kolejnych poronionych.

Wyobraźmy sobie, że wszyscy w Polsce przestają palić tytoń – z dnia na dzień.

Obywatele i obywatelki, przejęci dramatycznymi apelami posłów o niepalenie, wygłaszanymi w trakcie sejmowych bojów o kształt ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, podejmują jedyną słuszną i zbawienną dla ich zdrowia (i kieszeni)decyzję – rzucają palenie.

A jak człowiek rzuci palenie, to i picie sprawia jakby mniej przyjemności – więc odstawienie piwka czy winka nie sprawi większego kłopotu (chyba,że to nasz nałóg), tym bardziej że i walkę z piciem posłowie mają we krwi (toż pozbyli się alkoholu ze swojego baru). Czyż nie byłoby pięknie?

Otóż nie byłoby. A może by było? Ocenę pozostawiam innym.

Zaplanowane na 2010 rok wpływy z akcyzy to nieco ponad 53 mld złotych. Z tego palacze papierosów zapłacą około 15 mld. Pijący dorzucą jeszcze kilka. A ponieważ całkowite planowane przychody budżetu w 2010 roku to 249 mld złotych, okazuje się, że palacze, piwosze i inni amatorzy większych lub mniejszych ilości alkoholu finansują około 10% całorocznych przychodów budżetowych – tylko z akcyzy. Parę procent dorzucą jeszcze w postaci podatku dochodowego i VAT. Co by się stało, gdyby wszyscy przestali palić i pić?
To wbrew pozorom niewielki problem – budżet tę dziurę jakoś by załatał, nakładając akcyzę na inne dobra „luksusowe”. Jednak prawdziwa katastrofa nadeszłaby już wkrótce.

Otóż wzorowo prowadzący się obywatele zaczęliby żyć średnio 80, 90 a nawet i więcej lat – a tego żaden ZUS, nawet tak wzorowo prowadzony jak nasz, by nie udźwignął.
Tego, jako odpowiedzialni podatnicy, naszemu budżetowi zrobić nie możemy.

10 komentarzy:

TP pisze...

Wtedy na pewno nasiliłyby się dążenia do wprowadzenia eutanazji, na razie oczywiście "z wyboru", żeby dać starszym ludziom "godnie odejść". Potem pojawią się żądania przymusowej eutanazji, bo to jest prosta do tego droga.

Mroczna wizja. A wszystko przez niewinny zakaz palenia w miejscach publicznych. :)

Ata pisze...

Tak więc ja, jako osoba szalenie odpowiedzialna i niezmiernie przejęta budżetem naszego kraju nad Wisłą palenia nie rzucę.

Poza tym - z rzeczy na "P" zostały mi tylko papierosy i piwo, więc czemu miałabym się pogrążyć w całkowitym celibacie?? '-D

anabell pisze...

Witaj Kasiu, samym odstawieniem palenia i picia nikt sobie zdrowia nie wydłuży w nieprawdopodobny sposób.Nie doceniasz bardzo słabej diagnostyki w kraju i faktu,że ludzie zwykle zbyt pózno trafiają do lekarza. Panie z reguły przenoszą się w inny wymiar z powodu lekceważenia profilaktyki raka piersi i szyjki macicy, panowie z powodu raka prostaty.Gdy rzuca się palenie po 50-ce, to na ogół już organizm jest uszkodzony i z pewnością nie dociągnie do średniej wieku 80,90 lat.Poza tym mamy tak zdegradowane środowisko, jemy takie paskudztwa,że choroby nowotworowe z całą pewnością "zadbają" o to, byśmy długo nie pożyli. Ja w czym innym upatruję
beznadziejności tej ustawy - to będzie kolejny martwy przepis, bo znając rodaków, to trzeba by stworzyć całą armię tych, którzy będą egzekwowali ten przepis.
Miłego;)

slavkosnip pisze...

Najważniejsze by nie rzucać palenia na stacji benzynowej!
Widac w tych zabiegach pewna niekonsekwencje naszych włodarzy;) Zdrowych i radosnych Świąt życzę!

Kasia Boroń pisze...

Właśnie wyczytałam,że zamachu na palenie nie będzie.Wystraszyli sie?

Gosia pisze...

Kasieńko, na pewno się wystraszyli. Ja obiecuję - tak prędko palenia nie rzucę :)

Mała Mi pisze...

Jeśli chodzi o mnie, to niech sobie ludzie palą ile chcą i zasilają swoim zdrowiem budżet, byle nie pod moim nosem... jak będę miała ochotę się otruć, to coś łyknę ;/ egoiści...

Stardust pisze...

Juz nawet nie pamietam od kiedy, ale zdecydowanie juz ladnych pare lat (chyba 8) jest u nas calkowity zakaz palenia w miejscach publicznych. I co? Ludzie dalej pala, z tym, ze nikt nie pali w miejscach publicznych. Da sie zyc:)) Jedynym miejscem, gdzie mozna palic, poza wlasnym domem, jest ulica, a i tam czasem machaja mi lapami:)) Wtedy mowie "rzuc palenie" i pale dalej.

Anonimowy pisze...

od czasu do czasu trzeba jakas glupote ustalic,zeby nie bylo za monotonnie,ale przyznaje ze wole siedziec w kawiarniach czy tez knajpach gdzie pachnie niz ze stu lenim smrodem papierosowym ,a moze lepiej byloby pomyslec o jakis pozadnych filtrach i o przymusowym wietrzeniu pomieszczen :)

Kasia Boroń pisze...

Są kawiarnie z salami dla palący i niepalących i choć palę wybieram te dla niepalących.Zawsze znaleźć można rozwiązanie.
Star czy w Hameryce o nie pali się w pubach?