czwartek, 4 marca 2010

Winklowce.

Miasteczko składa się z rynku i otoczenia. Rynek składa się z placu i kamieniczek, często ustawionych w kwadrat.Ma każdym rogu kwadratu znajduje się uliczka,odprowadzająca ludzi z rynku na peryferie.
Tak samo jest w moim mieście. Zdjęcie poniżej.



Na jednym rogu owego kwadratu jest kościół, na drugim OSP, na trzecim Magistrat, a na czwartym był kiedyś bar zwany "mordownią", ale w ramach odchamiania, znikł.
Obecnie jest tam sklep motoryzacyjny.
Reszta kamienic na rynku to sklepy różnej maści, w których i tak nigdy nie ma tego czego akurat potrzebuję.

Nie o tym chciałam jednak pisać, a o specyficznych ludziach często przebywających na rynku. Są to tzw. "winklowce".

Winklowce to faceci co stoją na winklach rynku, często grupkami i prowadzą poważne dysputy nt. tego , kto umarł w tym tygodniu, kto kogo pobił, kto wyjechał, kogo Policja zwinęła. W zasadzie znają wszystkie plotki z naszego miasta, znają wszystkich do piątego pokolenia wstecz.
Winklowce charakteryzują się ładnie przyczesaną grzywką,czystym ubraniem (a jakże),nieświeżym oddechem i czerwoną lub fioletową twarzą.

Winklowce to ludzie pobożni, często stoją pod kościołem i organizują zbiórkę pieniędzy....na wino marki WINO.
Nie żebrzą , nie są żebrakami.Podchodzą do znajomych osób i proszą: dołóż do wina 50 groszy....
I jak tu nie dołożyć? Wszak 50 groszy, przy sprawie tak jasno postawionej to nic.
Pożyczysz raz...i już się nie opędzisz.

Mój mąż raz dołożył znajomemu do wina i gość zyskał odwagę, by zaś poprosić.
-Jeszcze mi poprzednich pieniędzy nie oddałeś- powiedział.
I tak odzyskał spokój.

Winklowce to niestety alkoholicy.Specyficzni.Nie zataczają się, nie zobaczysz jak sączą swoje wino, nie zaczepiają nikogo oprócz znajomych.Można powiedzieć ,że to osobna grupa społeczna naszego miasta.

5 komentarzy:

Ata pisze...

Winklowcy są wszędzie. Wtapiają się w tło i stanowią jego uzupełnienie. Bez nich krajobraz byłby niepełny.

Anonimowy pisze...

Winklowcy to skarbnice wiedzy, chodzące drzewa genealogiczne w połączeniu z ploteczkami z Pudelka ;) I ta ich beztroska! Tylko pozazdrościć :)

anabell pisze...

A na moim osiedlu są "podsklepowce", ale tylko pod jednym sklepem. Siedzą 30 m od sklepu, na ławeczce, to ich klubokawiarnia.Żłopią piwko i podlewają okoliczne krzaki.Ale o "dokładkę" do piwka nie proszą w okolicach sklepu, raczej wybierają w tym celu przystanek autobusowy i wmawiają,że potrzebują na bilet.

Kasia Boroń pisze...

Anabell-to jak w RANCZO :-)
Didzejka- oni są wszechwiedzący.
Ata- masz racje.Są elementem wystroju wnętrz.

Gosia pisze...

Ja ostatnio spotykam samych podróżujących ... hmmm autobusowych zabawiaczy. Jak taki się dosiądzie, to zabawia całe towarzystwo, a żeby nikt za szybko o takim nie zapomniał, to roztaczają dookoła siebie woń, która wyjątkowo długo utrzymuje się w powietrzu :)