poniedziałek, 11 maja 2009

Mickiewicz w Suchej Beskidzkiej



Po dokonaniu w piątek miękkiego resetu brandy Napoleon, jakieś komórki w mózgu mi obumarły i przez to zrobiła się przestrzeń dla jakichś wymiętoszonych, starych komórek, bo nagle przypomniałam sobie dziwną rzecz z dzieciństwa.

Otóż będąc smarkiem lubiłam jak do poduszki ojciec opowiadał mi bajki.Jako,że szybko wyczerpał mu się repertuar sięgnął po Dzieła Wybrane Adama Mickiewicza. Mieliśmy w domu (teraz ja ją mam) starą książkę, wydaną za czasów Bieruta z rycinami jak powyżej.
No i ojciec mi czytał "Świteź","Świteziankę","Rybkę","Powrót taty", "Stepy Akermańskie". Jak czegoś nie rozumiałam to mi tłumaczył.
Co ciekawe, mój ojciec skończył tylko podstawówkę, bo zaraz poszedł do pracy, bo pochodził z biednej rodziny, bo nie miał innego wyjścia.
I czytał mi do znudzenia (jego, nie mojego) poezję Mickiewicza.
A ja w L.O. zastanawiałam się skąd znałam to wszystko,zanim to przeczytałam...

Moja ukochana ballada to "Pani Twardowska". Ja ją umiałam na pamięć w wieku 5 lat i umie do dziś.
Miała poza tym szczególne znaczenie dla mnie, bo akcja jej dzieje się w karczmie "Rzym". Ta karczma stoi po dziś dzień w Suchej Besk.
Pan Twardowski mówi do diabła, dyktując mu swoje warunki poddania się :
Patrz, oto jest karczmy godło
koń malowany na płótnie
ja chcę mu skoczyc na siodło
a koń niech z kopyta utnie."

Herbem Suchej B. jest koń na czerwonym tle.
Zresztą można poczytać o tej karczmie np.w Wikipedii

Do karczmy "Rzym" chodziliśmy na wagary w L.O, tam spotykała się młodzież,tam mają pyszny żurek. Polecam.





Brak komentarzy: