wtorek, 21 lipca 2009

Papierosy.

Ostatnio źle czuję się psychicznie.Jednak gdy wspominam swoje łobuzerskie wybryki...śmieję się. To co kryje się w naszej pamięci, jest nieodgadnione póki nie zaczniemy sobie przypominać.
Myślałam,że niewiele pamiętam z dzieciństwa, a tu masz babo placek. Jest tego ogrom.I złego i dobrego.
Moja mama była dosyć toksyczna, z czego nie zdawałam sobie sprawy. To rodzice są budowniczymi naszego charakteru, poczucia wartości i tego kim jesteśmy.
Nie zdawałam sobie z tego sprawy do momentu, gdy pierwszy raz poszłam do psychiatry, gdy zaczęłam czytać o terapiach behawioralno-poznawczych. Wtedy jakby kurtyna opadła.Ujrzałam całe swoje życie w innym świetle.
Wredne jest to,że oskarżam matkę o mój brak poczucia wartości,o nieśmiałość, o nieudaczność, o niską inteligencję,i wiele innych.Może to niesprawiedliwe.Może.
Bardzo boję się,że i ja wyrządziłam moim dzieciom takie krzywdy.Szkoda,że wcześniej nie miałam takiej wiedzy jak dziś.



Odc.6. Papierosy.



-Dzisiaj po południu przyjdzie ciocia Basia, przypilnować Was bo mama musi wyjść-oświadczyła mama.
Mama i tata zapisali się na kurs samochodowy i uczą się jeździć. A ciocia Basia to taka udawana ciocia, ale bardzo fajna.
-Ciocia wyjdzie o 19.00 i przez godzinkę będziecie same.
-Dobrze mamo-odpowiedziałam a przez głowę przebiegło mi tysiąc myśli, jakby ten czas wykorzystać.
- To przyjdzie do mnie Iza i Ela i będziemy się bawić.- odpowiedziałam.
-Dobrze, tylko grzecznie i zaopiekuj się siostrami.

Wszystko przebiegło zgodnie z planem i ciocia Basia poszła sobie o 19.00, a my ruszyłyśmy w tango.
Realizacja tego , co zaplanowałyśmy przebiegła nadzwyczaj dobrze. Wcześniej ukryłyśmy paczkę papierosów w pokoju, a ciocia też zostawiła nam bonus, bo zapomniała wziąć swojej (parę fajek).
-Dobra nasza!- krzyknęłam gdy tylko ciocia opuściła nas.
-No zapal,zapal!-namawiała Iza.
-Ela, no ciągnij!-instruowałam.
Wszystkie odpaliłyśmy papierosy.
-Musimy chodzić po mieszkaniu,żeby nie śmierdziało!-powiedziałam.
No to chodziłyśmy z tymi papierosami po mieszkaniu.
Gdy tylko się skończył jeden, odpalałyśmy następnego.
-Ale Twoja siostra poskarży na pewno-powiedziała Iza.
-To tez jej damy zapalić- odpowiedziałam.
Renata więc też dostała papierosa.Pociągnęła i zaczęła kaszleć.
Musiałyśmy więc ją przekupić cukierkami by nie poskarżyła rodzicom.
Wypaliłyśmy całą paczkę papierosów.

Gdy mama wróciła z kursu, zapytała:
-Co tu tak śmierdzi papierosami?
-Bo ciocia Basia paliła.
-No ale żeby aż tak?-zdziwiła się mama.
Jako zawodowy kłamca zręcznie się wyłgałam.
Na drugi dzień zaczęło się.
-Widziałam się z ciocią Basią i powiedziała,ze zostawiła tu paczkę papierosów, nie widziałaś jej?
Ja, z miną niewiniątka:
-Nie.- bo jak kłamać to do końca.
-A Renia mówiła , że wy wypaliłyście wczoraj dużo papierosów. Mówiła,że paliłyście, kaszlałyście, plułyście do zlewu tytoniem a jej dałyście cukierka , by nie poskarżyła.
_Nieprawda! Ona też paliła!-wykrzyknęłam.

Iza i Ela oświadczyły mi tego samego dnia,że ich mama już wie, bo moja mama doniosła.
Ela zaczęła płakać.
-Jak tata się dowie, to mnie zabije. Izie nic nie zrobi, bo to łobuz,ale ja....
-Coś Ty, jesteś jego pupilką, nic Ci nie zrobi.-powiedziała Iza.

Mój tata się dowiedział, jak tylko przyjechał z pracy.Słyszałam jak się śmiał do rozpuku. Kiedy się w końcu uspokoił, zawołał mnie:
-Masz papierosa, pal.
-Chcesz ją zabić?-krzyknęła mama.
-Jak pali to niech robi to porządnie-odpowiedział tata.
Potem kazał mi się zaciągnąć. Kaszel wstrząsnął całą mną.
Potem kazał mi napisać taki cyrograf,że do 18 -tego roku życia nie będę nałogowo pali ani pic.
Początkowo chciał utoczy palca, bym podpisała go własną krwią, ale spasował po moim napadzie płaczu.
Podpisałam atramentem. (Oczywiście strzeliłam byka i żyletka poszła w ruch).

Ten cyrograf mam do dziś....fajna pamiątka.

7 komentarzy:

Ezieta pisze...

WOW, ja nie palilam...sprobowalam pierwszy raz gdzies w okolicach liceum, na szczescie nigdy mi nie smakowalo...A teraz wrecz smierdzi.
Potrafie za to wyczuc palaczy na odleglosc, szczegolnie palaczki. Te w ciazy szczegolnie...

Ata pisze...

Ja dałam mojemu starszemu fajkę, bo chciała. Jak się solidnie sztachnęła, to wymiękła... Na parę lat rzecz jasna, bo teraz ćmucha głupia Nikonowa :-/
Ale co się dziwić - matkę ma jak lokomotywa :-D
Z tą żyletką to naprawdę???

Marta S. pisze...

Do Ata : "Żyletka poszła w ruch" tzn tata wyskrobał byka z kartki a nie pociął mi siostry! :)

Ata pisze...

O matko! Dzięki Marta! :-D
Bo już widziałam oczami duszy rzeźnię!! ;-)

Anonimowy pisze...

Ja wciągałam dym z ogniska przez słomę. Pierwszy papieros był w liceum. Potem parę na imprezach. Wszystkie tak samo okropne. Stwierdziłam, że nie ma sensu i nie palę:)
Smutne to, co napisałaś na początku. Też, miałam taki okres, że za wszystko winiłam rodziców. Aż przeczytałam artykuł właśnie o tym. Prawda jest taka, że obarczanie winą kogokolwiek za nasze niepowodzenia tylko nas blokuje. Żeby odżyć, warto czasem przeszłość zostawić za sobą i pomyśleć o sobie jak o odrębnej istocie. Też nie do końca mi się to udało. Ale jest lepiej. I Tobie też tego życzę.

Kasia Boroń pisze...

Żyletka to do skrobania byków....a nie cięcia dzieci...hehhehe.

Leonard Huevos pisze...

tez interesuje sie wszystkim, to jest zgubne...

Pozdrawiam ;-)