poniedziałek, 23 lutego 2009

Mania zbierania.


Mój mąż z niepokojem spogląda na moje dziwactwo. Nie wiem czy to jakiś gen uszkodzony? Były wypadki chomikowania rupieci w mojej rodzinie szeroko pojętej.
Kocham starocie, rupiecie. Gdybym miała kasy...wykupiłabym INTERKOMIS w Siemianowicach Śląskich.
Zakochałam się w wielu rupieciach, które tam zobaczyłam i teraz one śnią mi się po nocach. Ubolewam,że mam tak małe mieszkanie, bo nie miałabym nawet gdzie ich wstawiać.
JAk pisałam,mój mąż spoglada tylko co też wyprawiam....A ponieważ nie mogę sobie kupić wszystkich tych dziudziołów, ostatnio nęci mnie papierowa wiklina.No i powstał koszyk bambusowy i juz papier czeka na wyplatanie...Może się uda.
Koszyk można zobaczyć TU. Córka chce jakiś duży kosz, a ja mam deficyt gazet.
A wogóle to siostra przywiozła mi resztki kafelek, ja też mam trochę i już mój umysł pracuje nad stolikiem na balkon i ku mojemu przerażeniu projekt się krystalizuje.
Ja przywlokłam do mieszkania stolik od maszyny bez blatu, zardzewiały i śmierdzący.Oczyściłam, omalowałam, załatwiłam blat.Kocham ten stolik.
JA znoszę rupiecie do decoupage, ja maluję obrazy nikomu niepotrzebne a siostra dostarcza puszki po herbatkach (ostatnio odmawia współpracy). To dla mnie kartonowe pudełko ma wartość, bo widzę w nim już przyszły projekt. Gdyby nie ograniczenia kasowe i przestrzenne....

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Nie odmawiam współpracy tylko bankrutuję.
M.

Kasia Boroń pisze...

E tam...cócia juz nie jest niemowlęciem to schodzisz z tych herbatek.

Anonimowy pisze...

Kocham moją mapę, tą co jest tu na zdjęciu...
M.

Kasia Boroń pisze...

Kochasz ją? Jakże się cieszę ogromnie!

Anonimowy pisze...

Jak pamiętasz, zbierałam karty telefoniczne. Mam je do dziś. Jakoś żal wyrzucić. Niektóre są naprawde ciekawe. Może pomyślisz jak mogła byą je sobie wykorzystać? Zrobić z nich coś ciekawego...
M.

Ezieta pisze...

Ja tez jestem rupieciara..Kazde pudelko przechowuje, woreczek, o starociach nie wspominajac. A przez to potem jest na czym cwiczyc