poniedziałek, 11 maja 2009

Czarna rozpacz.

Czytałam taki oto artykuł w Newsweek-u na temat optymizmu.
Fajnie było by mieć choć 1/4 tego optymizmu albo chociaż tego LSD...
Dziś opłaciłam rachunki konieczne i ....dopadł mnie cholerny dół.To co zostało mi na koncie wystarczy może na 1,5 tygodnia życia.A co dalej?A może jakieś buty?Jakąś bluzkę?
Nic z tych rzeczy.Jest mi dużo gorzej niż za komuny.Pracuję na 4/5 etatu i biorę 700 zł mój mąż też ma 4/5 etatu. Dramat.
Tyle czasu broniłam się przed tym cholernym dołem.Dziś wygrał.Pokonał mnie.
Mam ochotę się powiesić.

6 komentarzy:

Daisy pisze...

Smutno mi się zrobiło i nie wiem, jak Cię pocieszyć... Bo pewnie Ci nie pomoże wiedza, że właśnie przed tym brakiem wszystkiego uciekliśmy z kraju. Nie wieszaj się, w każdym razie. Pozbierasz się, jesteś silną kobietą z Beskidów. A ja siedzę w chacie i od rana myślę o Tobie, bo robię butelkę z okienkiem - podprowadziłam Ci pomysł.
Trzymaj się!

Ezieta pisze...

Kasiu,
powieszenie siebie w takiej sytuacji nie jest rozwiazaniem. Byc moze czarno to wszystko wyglada, ale z kazdej sytuacji jest jakies wyjscie. Jestes gorolka, silna baba z charakterem. Masz dzieci, meza, jest dla kogo i po co zyc. Nie daj sie smutkowi. Jutro znow wyjrzy slonce, choc teraz leje.

Daisy pisze...

Dopiero teraz przeczytałam ten artykuł o nachalnym optymizmie i natrętnych pocieszycielach: „Brać się do roboty! Rozwijać się! Iść do przodu! Myśleć pozytywnie! Wszystko w waszych rękach! Jak się nie uda – wasza wina! Jak się uda – wasza zasługa! Sukces jest tuż-tuż! Do roboty! Do roboty!”
Heh... W sumie trochę racji jest w tym artykule. Puste słowa i nie poparta niczym nadzieja są destrukcyjne. Ale tam zanegowali w ogóle potrzebę optymizmu, jego nędzną filozofię. Bez sensu. Bo optymista to nie ten, co bezpodstawnie liczy na łut szczęścia. Optymista to ten, co działa, bo wierzy że to ma sens - dzięki temu osiąga sukces. Aaa, zapętliłam się i już nie wiem, co 'mądrego' chciałam napisać...

Kasia Boroń pisze...

Wiem, że emigracja to ciężki chleb, dlatego Cię podziwiam Daisy.
Ezieta, ciągle walczę i czasem nie mam juz siły.
Do tego pogoda dupiata, co potęguje czarne myśli.Dziś ma się polepszyć.

Ezieta pisze...

Kasiu,
takie jest wlasnie zycie, czasem slonce czasem deszcz. Ale nie ma sytuacji bez wyjscia, pamietaj.
U mnie juz slonecznie, a u cCiebie?
Pozdrawiam
ela

Anonimowy pisze...

po to masz dzieci, żeby Ci pomogły.