wtorek, 26 maja 2009

Marzenia o Afryce.





Zawsze marzyłam i marzę o wyprawie do Afryki.
Przygodę z Afryką rozpoczęłam czytając “Tomka na Czarnym Lądzie”, potem namiętnie czytałam wszelką literaturę podróżniczą i tak mam do dziś.
Nie muszą być to książki tylko o Afryce.

Niedawno czytając artykuł w Newsweeku, pomyślałam,że pomimo tego, że zdaję sobię sprawę jaka sytuacja ekonomiczna czy polityczna tam panuje, to ja wciąż myślę o Afryce dzikiej, którą odwiedzał Arkady Fiedler czy Tony Halik.

Myślę o Afryce oglądanej na National Geografic czy opiewanej przez Ernesta Hemingwaya w zbiorze reportaży „Zielone wzgórza Afryki” (1935) i w jego afrykańskich opowiadaniach ze „Śniegami Kilimandżaro” (1936).
Afryka wciąż jawi mi się jako kontynent egzotycznej sielanki i wielkiej przygody. Nie chcę pamiętać o Ruandzie i konflikcie etnicznym z 1994r , nie chcę pamiętać o Algerii i wojnie trwającej od 1992 w imię wartości religijnych. Nie chcę pamiętać o Erytreii I Etiopii(konflikt z 1998 o granice) oraz o wielkiej suszy(wojna i susza pochłonęła 8 milionów ludzi).

Takich konfliktów można wymienić jeszcze wiele.Ogólnie w Afryce panuje przemoc, głód i choroby. Społeczność międzynarodowa udaje, że tego nie widzi.
Liczne publikacje I programy tv przekonały już chyba wszystkich, że Afryka jest kolebką ludzkości, źródłem życia, jego mityczną matką. Historia człowieka zaczęła się w Afryce – w każdym razie tam znaleziono najstarsze ślady jego obecności i z tego kontynentu wyruszył homo sapiens na podbój kuli ziemskiej.

Zawsze czytałam książki o Afryce wysnute albo z nostalgii autorów, albo z ciekawości reporterów.
Zachwyciła mnie Afryka Karen Blixen z powieści i filmu „Pożegnanie z Afryką” . Ta duńska pisarka jeszcze krótko przed śmiercią, na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego wieku, kiedy wspominała krwawe afrykańskie safari, mówiła, że były „jak powrót do szczęśliwych dni w edenie”. Porównywała też – w sposób mało zrozumiały dla dzisiejszego czytelnika – każde polowanie w Afryce do romansu.
Wtedy wszystko na tamtym kontynencie było jeszcze poukładane zgodnie z wolą białego człowieka. On zarządzał plantacjami, kopalniami atrakcyjnych surowców albo polował, a tubylcy wykonywali najcięższe prace, służyli mu i okazywali szacunek. I z reguły żyli w biedzie.
Taka Afryka – chcemy w to wierzyć – może być lekiem, choćby nawet mało skutecznym, na nasz strach codzienny. Dlatego wolimy wiedzieć jak najmniej o wszystkich niegodziwościach, jakie tam się działy i dzieją. Wolimy myśleć o Afryce, którą opisuje Paweł Wróbel Wróblewski w wydanej teraz opowieści o rowerowej podróży przez ten kontynent – „Do ciepłych krajów”. Jej autor przejechał 11 tysięcy kilometrów, pokonując zarówno Saharę, jak i lasy równikowe. Podróż, jaką odbył o własnych siłach polski podróżnik, jest znakomitą okazją do poznawania ludzi i ich losów, ale jeszcze lepiej tam pomieszkać. O tym, jak się tam żyje, kogo tam poznał i jak na co dzień smakuje egzotyka, opowiedział w książce „Afrykański polonez” (wchodzi właśnie do księgarń) Cyprian Kosiński, który przez blisko 30 lat kierował w Zairze fabryką tworzyw sztucznych, a potem firmą deweloperską w Kinszasie.

Europejczycy ciepło myślą o Afryce. Co odważniejsi spośród nich jadą tam szukać przygód lub pieniędzy, ale wiadomo, że mogą dostrzec tylko część prawdy o życiu tubylców. A może nawet wcale jej nie dostrzegają. Dla mitu matki Afryki to bardzo dobrze – europejska kultura się starzeje, a wiadomo od dawna, że starość ma skłonność do powrotu do korzeni. Jeśli więc powrót, to do krainy łagodnej i pięknej. Natomiast rdzenni mieszkańcy kontynentu specjalnie się nim nie zachwycają – wiadomo, to młoda odrośl kultury, a młodość ciekawa jest świata i nie ma szacunku dla matki. No i wyganiają ich z Afryki problemy, z którymi borykają się na co dzień, co widać przy brzegach Włoch każdego dnia, gdy ci ludzie na byle czym docierają do wymarzonego przez nich raju-Europy.
Polecam: www.afryka.org
Książki o Afryce: http://www.yahodeville.com/ksiazki/index.php

4 komentarze:

Ezieta pisze...

Ciekawie napisalas..Mnie Afryka tez ciagnela i ciagnie. Bylam na Saharze i bylam mocno poruszona ogromem kleski, jaka ta pustynia niesie. Znam wielu mieszkancow Afryki, jak kazdy kontynent, jest ona roznorodna, wielobarwna, jak stroje w Sudanie czy Kenii.

Kasia Boroń pisze...

Jet to różnorodność kolorystyczna, klimatyczna i etniczna. Chciałoby się zobaczyć troszkę tego "raju utraconego" w formie jak najmniej zmienionej. Turysci widzą to co im sie pokaże , a ja bym chciała więcej i więcej...

Daisy pisze...

Ja o Afryce wiem, tyle, ile przeczytałam. W sumie niewiele... Po 'Hebanie' i książce M. Kydryńskiego (nie pamiętam tytułu) dużo myślałam o ludziach z tego kontynentu, życiu z dnia na dzień, bierności, skrajnym ubóstwie, chorobach... O nieustannym zagrożeniu kolejnymi przewrotami i wojnami etnicznymi, o kacykach wspieranych dostawami broni przez np. organizację prowadzoną przez syna byłej premier UK. To straszne, co Afrykanom zrobili biali ludzie, ale sądzę, że teraz pomoc humanitarna prowadzi do jeszcze gorszych rzeczy, niż niegdyś kolonializm. Dobra materialne zawsze trafiają nie tam, gdzie należy, biedni ludzie są coraz biedniejsi i coraz bardziej nękani przez reżim.
Wiem, że nie cała Afryka tak wygląda, ale 'raju utraconego', o którym pisze Kasia, chyba jest tam niewiele :-(

Kasia Boroń pisze...

Kiedyś słyszałam takie zdanie: biały przywiózł im majki i religię a potem opuścił.Zyli wg własnych reguł i wtedy nie byli biedni, teraz liznęli cywilizacji i są biedni.Daliśmy im oprócz majtek i religii, choroby i broń.A ostatnio w pewnym reportażu jeden ubogi Afrykanin stwierdził,że jak byli biali to było dobrze, bo my to się rządzić nie umiemy.
Podobnie jest w RPA ale znajduję tu i analogie do naszego kraju: my musimy mieć króla czy innego dyktatora bo gdy władzę ma "lud" to tylko prywata i prywata.Takich kacyków tylko "ucywilizowanych" to i u nas dostatek.